http://www.narkopolityka.pl/przegld-prasy/137-przeglad-prasy-halucynogeny-znowu-badane.html

Radujcie swe serca rodacy

Chłopie nie bądź tak naiwny, jeśli te badania są prowadzone to w interesie tych, którzy te substancje zakazali. My wiemy swoje i tyle.

Ja się cieszę, że ten artykuł jest napisany w takim spokojnym tonie. Nie wiem, czy pamiętacie jak było z Salvią Divinorum - nikt o niej nie słyszał, sadzonki były na allegro, potem zaczęto sprzedawać ekstrakty w smartshopach, a potem o całości napisał "Super Express" (o tym, jak to "legalny narkotyk zabija nasze dzieci!"), "Fakt" i rozpoczęła się masowa histeria...
Dlatego cieszę się, że temat grzybów na razie nie istnieje w mediach, albo istnieje jako "mała ciekawostka", bo inaczej mogłoby mimo wszystko być nieciekawie... A ludzie, którzy nigdy nie próbowali grzybów (czy LSD), nie będą sobie w stanie nawet w przybliżeniu wyobrazić ich działania

a po co to legalizować? Bibilon i tak rości sobie pretensje do osądzania: to jest dobre to jest złe,a do tego wyciąga konsekwencje z używania przez ludzi pewnych środków, zabierając im wolność. Jak napisałem wyżej z punktu widzenia palacza marihuany legalizacja konopi jest super, bo nie dość że można kupić sobie dobry towar, zapalić, czy samemu wyhodować to jeszcze nie idzie się za to siedzieć, ale palacze powinni wiedzieć że to polityk który tego dokona będzie nazwany wizjonerem, zbawcą i on i Babilon za jego plecami będzie odbierał wyrazy wdzięczności palącej gawiedzi. Tą sytuację da się przeboleć, bo palących jest masa, nagonka na palenie też jest, więc warto zapłacić taką cenę =] grzyby spożywa bardzo niewielki odsetek społeczeństwa, w dodatku niektórzy robią to tylko w sezonie. Legalizacja grzybów to akceptacja przez Babilon czegoś co zaakceptowała Matka Natura, czegoś co ona sama stworzyła. To to samo jakby stary kruk zdał sobie nagle sprawę z drzewa, na którym przez całe życie miał uwite gniazdo i zaakceptował jego obecność... Przecież ono tam zawsze było! Nie rozumiem czemu mam dopasowywać się do sztucznego systemu, który mi mówi czego nie powinienem robić. Jestem dorosłym facetem, widzę obłudę, nadmierny protekcjonizm czy może nawet kontrolowanie społeczeństwa przez media, rząd itd. Mówią to tak, to nie. Mam to gdzieś, bo Natura stworzyła mnie i stworzyła grzyby. Nie potrzebuje akceptacji swojego życia przez innego człowieka, tak jak grzyby nie potrzebują tej akceptacji przez Babilon. W końcu ja jedzący grzyby nie potrzebuję akceptacji nikogo i niczego tylko swojego organizmu, sumienia. To wszystko przypomina olbrzymią fabrykę zabawek. Fabryka produkuje zabawki dla małych dzieci, jednocześnie mają jak większość zabawek ostre krawędzie i małe elementy. W końcu przychodzi kontrola i mimo ostrzeżenia na opakowaniu zabrania sprzedaży zabawek, ale nie wstrzymuje produkcji. Dla państwa jesteśmy małymi dziećmi, chociaż wiemy co to ostre krawędzie i wiemy że włożenie do buzi zabawek jakie produkuje fabryka może mieć takie a nie inne konsekwencje. Najśmieszniejsze jest jednak to, że kontrola nie wyłoży pieniążków żeby sprawdzić zabawki (w USA zaczynają- znowu zaczynają), tylko ogląda je przez pudełka, stempluje i odrzuca. Gdy wychodzimy na łąkę lub zaglądamy do szafki możemy znaleźć te niezbadane zabawki... A fabryka wciąż działa i będzie działała niezależnie od opinii Babilonu. Warto zajrzeć do topika kościół psychodeliczny na tymże forum. Warto się zastanowić, czy codziennie używacie grzybów, czy używacie ich co tydzień, czy wychodzicie z nimi do klubu, na domówki, czy bierzecie je od dillera, czy sami hodujecie, czy zbieracie w sezonie, czy w końcu są one dla was czymś więcej niż upierdalaczem... Teraz zastanówcie się po co jest legalizacja skoro jecie grzyby rzadko, nie używacie ich na imprezach masowych, tylko szamiecie sami albo w towarzystwie najbliższych znajomych, gdzie ryzyko przypału jest praktycznie żadne. Czy chcecie żeby praca waszych rąk albo trud wpatrywania się w trawę na polanie szedł na marne, bo tak naprawdę sztuczny twór powie- te grzyby macie ode mnie, macie na nie pozwolenie, kupicie je za rogiem u typa, który jest "autoryzowanym przez państwo dilerem", więźniem Babilonu i kapitalizmu. Czy świętość grzyba, ukrytego przez niemal 500 lat przed oczyma świata zachodu i Kościoła przez Indian ma kiedyś zostać towarem sprzedawanym na wolnym rynku? Ten błękitniejący po odgnieceniu trzonek to nie tlyko wewnętrzne wrota wymiarów każdego z nas, nie tylko lekarstwo, ale tysiące lat spuścizny kulturowej i duchowej ludzkości. Ludzie na Syberii za muchomora potrafili oddać renifera! Od kiedy to potrzebujecie aprobaty państwa przy podejmowaniu decyzji. Państwo jest potrzebne, ale pewne sprawy wykraczają poza kompetencje polityków. Legalizacja - nie. Dekryminalizacja - tak.

Jesteś trwale odrealniony=]

edit, w sumie kosmos sobie poradzi, kto ma wziasc ten wezmie : ) system juz sie wali, choc o ile pamietam, system wali sie od zawsze