<<< << 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 >> >>> | ۞ | Temat | Autor | Odpowiedzi | Odsłon | Ostatnia odpowiedź | | łysiczka | ciekawy frywolnie | 2 | 3221 | ciekawy frywolnie: 2012.10.30 22:53:43 | | Grzyb - wynalazkiem diabła? | rooster | 26 | 14382 | rooster: 2013.04.22 19:45:23 | | Bóle głowy | Wojna | 10 | 7788 | Czerna: 2012.09.03 16:38:26 | | Ile zjeść, proszę o szybką odpowiedź :) | Priest | 9 | 6744 | Priest: 2012.08.22 22:59:31 | | witam kto pomoże wyleczyć schizofrenię? | kido1981 | 39 | 21135 | Kremuwka: 2013.04.18 14:20:38 | | Reinkarnacja | TheWall frywolnie | 3 | 3273 | Agnus frywolnie: 2012.08.13 22:05:47 | | Grzybowa zawieszka? Prośba o pomoc | magikk69 | 48 | 23880 | zWidzian: 2012.09.19 13:45:52 | | Książki związane z psychodelikami. | HuzarUnlogged frywolnie | 16 | 12241 | voltage13: 2012.11.29 18:53:08 | | Atanazjogen + Atanazjodelik = Atanazjogenodelik (nowa terminologia dla enteofiloow) | cjuchu | 12 | 15572 | Agnus frywolnie: 2013.02.05 22:28:23 | | | cjuchu metaprapsylocyb
postów: 916
zarejestrowano: 2002.11.11
|
Temat: Atanazjogen + Atanazjodelik = Atanazjogenodelik (nowa terminologia dla enteofiloow) wysłano: 2012.07.03 21:19:36 | Chcielibyśmy wprowadzić do krwioobiegu polskiego słownictwa (i angielskiego) nowe słowo lub dwa lub trzy związane z enteotematem. Mianowicie Atanazjogen i analogicznie, Atanazjodelik. Z łaciny Athanasius = nieśmiertelność. Z greki Athanasios. Atanazjogen (ang. Athanasiogen) byłby więc środkiem wytwarzającym stan nieśmiertelności, natomiast Atanazjodelik (ang. Athanasiodelic) środkiem objawiającym nieśmiertelność, tudzież atanazję w środowisku pozbawionym tegoż zjawiska. Dwa słowa dla dwóch obozów, aby chłopcy i dziewczęta miały co robić pod namiotami po udanym skonsumowaniu śledzi. GEN vs. DELIK, wytwarzacz kontra objawiacz, jajko kontra kuropatwa. Tak więc z nowej definicji: Atanazjogen to środek farmakologiczny w rodzaju psilocybiny/psylocyny lub innego enteogenu wytwarzający obiektywny stan nieśmiertelności, lub lek na subiektywny stan śmiertelności ludzkiej istotowości w kondycji niecałkowitości. Atanazjodelik to środek objawiający tenże stan nieśmiertelności. Słowa tym może różnią się od enteogenu i enteodeliku, że nie podrażniają tak bardzo nieukojonych Bogiem i można je stosować bez zobowiązań i bez dogmatycznawego znieczulenia wśród wątpiącowierzących, albo ustosunkowanych przypadkoformicznie materialistów doczesności o skrystalizowanej energetyczności pobywania, pożywających w chęci Zapomnienia i odsycenia z Ducha. Atanazjogen i atanazjodelik oddają jednym słowem koncepcję pharmakon athanasias - "lekarstwa nieśmiertelności", którym według tradycyjnej "tradycji" wimplementowanej w okoliczne okolice około 1000 lat temu jest Eucharystia, a według "awangardy" hinduskiej lekarstwo Mokszy-Amryty, lub Soma. Natomiast by pod namiotem nie trzeba było zawracać głowy dookoła trąby, Atanazjogenodelik (ang. Athanasiogenodelic) łączy w sobie, w swoistym Mysterium Coniunctionis, oba te pozornie sprzeczne terminy tworząc wytwarzaczobjawiacz nieśmiertelności dla sekcji odrodzonych Atanazjan. Atanazja ponadto to imię żeńskie, prawie jak fantazja tradycji, więc znakiem rozpoznawczym inicjowanych w nieśmiertelność może być potomek płci żeńskiej o tymże staroegzotycznym imieniu (jeśli ktoś chciałby się rozjawniać), a jeśli komuś uda się z kądzieli wystrugać mieczyk, może mu dać Atanazy, bez obrazy, ponadto może to być opcja dla bierzmantki/bierzmanta. Atanazy imieniny obchodzi: 2 maja, 15 maja, 23 czerwca, 4 lipca, 5 lipca i 15 lipca, tak więc wszystkim Atanazym z okazji jutrzejszych i pojutrzejszych imienin i powstania terminów odichimiennych życzymy najlepszego. Atanazja imieniny obchodzi: 2 maja, 14 sierpnia i 9 października, tak więc dziś, jutro i pojutrze musi obejść się z makiem rzucając pod prawe udo szczyptę nasion lulka. Ponadto zapraszamy do zapoznania się z artykulikiem Manna z Nieba, który rzuca nowe światło na stare światło i odwrotnie. Ponadto można pogiąć mózg o wnicę nad następującymi terminami: enTAOgen, enDAOgen, oraz ichniejsze odDELIKozowalniki, czyli enTAOdelik, enDAOdelik, oraz konsekwentnie enTEOgenodelik, enTAOgenodelik oraz endaogenodelik. (ang. entaodelic, endaodelic, enteogenodelic, entaogenodelic, endaogenodelic) I kawałek bez brody prosto spod igły: Przychodzi Homosapieńczyk do Neandertalczyka i mówi, znalazłem ci ja brachu w piachu PSYCHOGEN |
| | | | Echinokaktus prapsylocyb
postów: 350
zarejestrowano: 2012.11.26
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.03 20:12:23 | Wydaje mi się, że taka językowa ekwilibrystyka nie jest do końca potrzebna, nawet w kontekście logicznej uczciwości względem materialistów czy niewierzących. Zwłaszcza że definicje przez Ciebie zaproponowane są trochę nieścisłe, przynajmniej w moim rozumieniu. Wynika z nich na przykład, że po przyjęciu atanazjogenu, człowiek staje się realnie nieśmiertelny. A chyba nie do końca chciałeś to przekazać, jeśli wszystko dobrze rozumiem. Atanazjodelik z kolei, zawiera w swojej definicji słowo objawienie, które również jest dla mnie niejasne. Mimo że patrzę na świat przez pryzmat nauk społecznych i humanistycznych, to jednakowoż bardzo cenię sobie nauki ścisłe, za to że uczą iż powinniśmy używać jak najbardziej precyzyjnego języka, jeśli chcemy posługiwać się definicjami, lub co więcej - tworzyć je.
Ten fragment z kolei jest trochę odstręczający dla niewierzących, czyli na przykład dla mnie, bowiem wynika z niego, że "materialiści doczesności" cechują się jakąś niedoskonałością umysłową, niepozwalającą im dosięgnąć wyższej prawdy. Prawda o prawdzie jest taka, że prawdziwym nie jest to, co rodzi jednostkowy umysł, lecz to co istnieje daleko poza nim, i wymaga najwyższej ostrożności, aby majestatu Wszystkiego nie skalać błotem naszego antropocentryzmu. Uważam że jeśli coś istnieje, dzieje się, lub staje się, to musi być częścią naturalnych procesów tego Wszechświata. Ludzie, rośliny, planety, galaktyki, Wszechświat, wszechświaty sąsiadujące, wymiary wyższe i niższe, karma, "wyższa świadomość", to wszystko są mechaniczne procesy które nie potrzebują Boga, aby zostać wytłumaczonymi. Kwestia istnienia bytów, procesów i zjawisk to zagadnienie zbyt szerokie by ogarnąć je z perspektywy jednego skalnego okruszka, wiszącego sobie w nieco większej, lecz nadal malutkiej spiralce. Musimy nabrać trochę pokory względem Wszechświata, i pogodzić się z tym że naszemu poznaniu jest dostępne bardzo niewiele, i że nasze umysły są zarazem dalekie od doskonałości. Poza tym, racjonalne spojrzenie na świat nie ma żadnego związku z usunięciem z naszego życia magii, mistycyzmu, duchowych uniesień i najwyższych wartości. To jedynie zabieg przesunięcia owych głębokich przeżyć, na faktyczne zjawiska, których istnienia możemy być pewni. Bowiem czy fakt istnienia bytu, odbiera mu przywilej nazwania go magicznym? Czy las nie może być przepełniony mistycyzmem, tylko dlatego że jest prawdziwy i namacalny? Czy to co opisuje nam genetyka oraz biologia, to nie przypadkiem jedna z najbardziej urzekających opowieści jakie stworzył człowiek, opisując Naturę? Czy fakt tego że żyjemy pośród setek fraktali, i jesteśmy jednym z nich, nie robi na nikim wrażenia? Nauka nie chce zabijać bogów, nauka chce dokonać tego, o czym od dawna marzą mistycy - ukazać Wszechrzecz jako organiczną współżyjącą jedność, przepełnioną samożyjącą siłą. Prawdziwa magia polega na najgłębszym zrozumieniu bytów, nie zaś na pięknych metaforach i barwnych opowieściach. One mogą jedynie dopełnić obrazu, i ułatwić jego zrozumienie. Wyjść trzeba jednak od surowych i nieugiętych praw Wszechświata, leżących u podstaw wszystkiego co się dzieje.
Po co tutaj cały ten egzystencjalny wywód?
Aby moje zdanie na temat nowej terminologii miało sens. Otóż uważam że boskie przeżycia są również dostępne tym śmiesznym i bezrozumnym materialistom, dlatego nie widzę problemu w nazywaniu tej grupy substancji "enteogenami", zaś termin atanazjogenu uważam za jeszcze bardziej kontrowersyjny, ze względu na nawiązanie do nieśmiertelności.
P.S. Nie chcę rozpętać ideologicznej gównoburzy w tym temacie, więc jeśli ktoś chce się odwołać do mojego posta, bezpieczniej będzie jeśli odwoła się do mojej opinii, niż do argumentacji. Widziałem już jak wyglądają na tym forum dyskusje światopoglądowe, i nie chciałbym żeby w tym szlachetnym temacie stało się to samo. Jeśli jednak nie wytrzymasz ciśnienia niedomówienia, to po lewej jest mail do mnie, pisz na niego co dusza zapragnie. | "Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams | | |
| | | Richard Dawkins frywolnie
nienotowany
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.04 00:01:30 | Kto patrzy oczyma duszy ten widzi i jest widziany. Kto chłonie fale elektromagnetyczne zestawem soczewek swej maszyny przetrwania, ten nie widzi, nie słyszy i nie czuje, bo jest martwy za życia. | | |
| | | cjuchu metaprapsylocyb
postów: 916
zarejestrowano: 2002.11.11
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.04 13:39:23 | Widzisz. Nie jesteś aż takim głuptasem za jakiego się uważasz. Zrozumiałeś. Sam to stwierdziłeś mówiąc: Więc to jedynie Twoja projekcja swej umysłowej niedoskonałości na nasze słowa tak działa. Rozumiesz teraz, czym jest projekcja? Czyli to co istnieje w Twoim jednostkowym umyśle, jest blisko w nim, więc jest nieprawdziwe. Niewierzący materialiści, to zaiste bardzo wielce wybornie ciekawy przypadeczek. Nie bądź dla siebie aż tak surowy. Niemniej trochę dodatkowej wiedzy akademickiej by państwu nie zaszkodziło nim zaczniecie wysnuwać swe szalenie szlachetne opinie. O szlachetnie urodzeni. Niemniej bardzo, super, duper fajnie, że odgrzebałeś ten temat. Właściwie to od przedwczoraj chodziło nam po głowie, żeby ktoś się do tego odniósł rzetelnie. Dzięki men. Czytasz w myślach. W tę półrocznicę i miesięcznicę (7) od zaistnienia tego tematu w tej formie, odrobina wyjaśnienia dla tych, którzy poruszają się w obrębach innych literatur, mając wrażenia jakichś jednostkowych i odszczepionych umysłów. Dokładnie wtedy kiedy powstał ten topik, czyli "dziwnym zbiegiem z okoliczności", dzień przed podwójnymi imieninami Atanazji i Atanazego, natknęliśmy się na fragment u C.G. Junga, który zainspirował nas do przedstawienia tego właśnie zagadnienia. Carl Gustav Jung - "Zaratustra Nietzschego - Notatki z seminarium 1934-1939, tom I" str. 105-106 W pierwszych dniach chrześcijaństwa wierzono, że jeśli ktoś poddał się mysterium czy sacramentum (oba te pojęcia traktowano jako synonimiczne; wczesny Kościół nazywał to mysterium, ale później pojawiła się skłonność do określania dawnego obrzędu misteryjnego mianem sacramentum, mimo że proces, o który chodziło, przedstawiał się tak samo), został uświęcony, stawał się osobowością maniczną, ponieważ poddał się procesowi przemiany w kogoś innego. Człowiek taki był nieomal topiony w wodzie i wypychany z niej niczym z łona. Basen chrzcielny znajdujący się w kościele w Missale Romanum nadal określa się mianem "uterus ecclesiae", ludzi zaś, którzy przeszli proces przemiany, nazywa się "quasi modo geniti" - uchodzili oni za pełnych i przemienionych; stawali się czymś całkiem nowym, już nie byli starym Adamem. Przyoblekli się bowiem w Chrystusa, w nowe ciało, i stali się Dziećmi Bożymi, istotami nieśmiertelnymi. Człowiekowi, który nie przystąpił do chrztu i do komunii, brakuje pharmakon athanasias, lekarstwa nieśmiertelności - jest on zwykłym śmiertelnikiem, jak wszystkie zwierzęta; nie ma duszy. Wczoraj, czyli dokładnie w półrocznicę i miesięcznicę (7), gdy postanowiłeś podjąć ten iście kontrowersyjny temat, w którym nie mogą się porozumieć, jak widać wszelkie możliwe opcje i kontrkultury, natknęliśmy się "dziwnym zbiegiem z okoliczności" - jeszcze nie wiedząc nawet, że wątek został odświeżony - na następujący fragmencik: Carl Gustav Jung - "Zaratustra Nietzschego - Notatki z seminarium 1934-1939, tom I" str. 472 Chrystus jak świat długi i szeroki rozdawany jest w formie komunii. Jako postać dionizyjska wstępuje on w każdego i każdego deifikuje; przyjmujący komunię spożywa pharmakon athanasias, lekarstwo nieśmiertelności, i otrzymuje duszę nieśmiertelną. Albowiem bez sakramentów szafowanych przez Kościół człowiek nie może mieć udziału w życiu Boga, innymi słowy, nie może zdobyć nieśmiertelności. Dlaczego akurat dokładnie 7 miesięcy po zamieszczeniu tego wątku natrafiliśmy w księguni liczącej dobre 800 stron na powyższe tego potwierdzenie? Dwie jedyne wzmianki napotkane do tej pory w tych dziełach o tym zjawisku w tych właśnie chwilach.Dla Ciebie, dla Was, dla Nas, dla Mas. Prędzej odnajdziesz igłę w stogu siana niż uświadczysz takich zbiegów okoliczności. Ale, przecież zawsze można stwierdzić, że to niezły wkręt. I wtedy znów nie trzeba w nic wierzyć i można sobie pozwolić na bycie odszczepionym, jednostkowym umysłuniem. Kto ma oczy, niech patrzy. I jeszcze tego samego dnia w kolejnej księguni liczącej dobre 700 stron taki fragmentunio: Carl Gustav Jung "Wizje - notatki z seminarium 1930-1934, tom 1" str. 541 Pamiętam, że kiedy byłem w Afryce, mój h e a d m a n i jego pomocnik zachowywali się w taki sposób, że spełniali moje zamiary nieświadome - nie wiedziałem, dlaczego tak się dzieje, bo też nie mogłem tego wiedzieć. Robili wszystko tak, jakbym wydał im polecenia, czytali w mojej nieświadomości. Zamierzaliśmy jechać pewną drogą, przygotowaliśmy się do marszruty; był wówczas zwyczaj, że zanim człowiek wybierze się w drogę, dzień czy dwa dni przed wyjazdem wysyła się do wodza najbliższej wioski posłańca, który ma powiedzieć wodzowi, ilu tragarzy trzeba będzie zebrać. Wydałem więc memu przewodnikowi - człowiekowi całkiem inteligentnemu - odpowiednie polecenia; podczas wojny był oficerem łącznikowym, miał kilka odznaczeń, doskonale rozumiał, o co mi chodzi. Ale okazało się, że gdy doszliśmy do następnej wioski, tragarze wprawdzie już czekali, byli to jednak ludzie z innej okolicy. "O co tu chodzi?" - spytałem przewodnika. "Przecież ci mówiłem, że idziemy tu i tu". On odparł, że nie wie, dlaczego tak zrobił, ale wziął ludzi z innej wioski. A ta inna miejscowość, skąd pochodzili tragarze, leżała gdzieś pod kątem prostym od linii naszej marszruty. Kiedy tak rozprawialiśmy, kiedy już się rozzłościłem i chciałem go posłać do wszystkich diabłów, nadjechał samochód, maleńki ford, z którego wyszedł oficer brytyjski. Przedstawił się jako District Comissioner tej prowincji, do której nie chcieliśmy się udać, i powiedział, że w żadnym wypadku nie możemy pójść dalej w wytyczonym wcześniej kierunku. I w ten oto sposób nagle okazało się, że pomysł mojego przewodnika, by wynająć tragarzy z tej innej wioski, był zgoła wyborny. Ten człowiek musiał czytać w mej nieświadomości, ponieważ wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku. | | |
| | | Echinokaktus prapsylocyb
postów: 350
zarejestrowano: 2012.11.26
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.04 15:41:30 | Kurde, na prawdę niesamowite są te fragmenty, przytoczone przez Ciebie z prac Junga. Przy czym ja nie wykluczam stanu swoistej nieśmiertelności duszy, bardziej chodziło mi o biochemiczną nieśmiertelność ciała z jego narządami. Tak samo jak nie wykluczam "duchowej" jedności wszystkiego co istnieje, zarazem nie wykluczając możliwości przenikania się aktów świadomości bytów, tak jak opisał to Jung na przykładzie jedności myśli z tragarzami. Tylko że dopiero nauka pozwoliła dostrzec i zrozumieć ową jedność, a być może kiedyś uda nam się ją okiełznać, i wykorzystywać tak samo, jak teraz wykorzystujemy potęgę atomu, która kiedyś była uznana za nieciekawą, bezużyteczną, i niegodną zainteresowania szanującego się naukowca. Cały czas rozwijamy naszą wiedzę, i wykorzystujemy ją do inżynierii. Dlatego jestem tak wielkim zwolennikiem nauki, bo to właśnie niej zawdzięczamy komputery przed którymi siedzimy, Internet z którego korzystamy, na litość, wiedza na tym forum to ścisła wiedza mykologiczna. Tego nie zapewniły nam czyjeś przekonania, czy wizje na temat tego co "chyba jest wokół nas". To jest wiedza o tym co na pewno jest wokół nas. I materializm nie oznacza przyziemności i płytkości. Oznacza ni mniej ni więcej, jeno skupienie się na tym co istnieje realnie.
Powiedzmy, że również nie wierzę w takie przypadki, aby akurat w tym momencie natknęło mnie do napisania czegoś na temat zaproponowanej przez Ciebie terminologii, kiedy Ty natknąłeś się na owe teksty źródłowe. Zwłaszcza że byłem w tym temacie wcześniej, i potraktowałem to najpierw jako ciekawostkę, dopiero wczoraj naszło mnie aby głębiej się zastanowić. Tylko że nadal nie traktuję tego jako coś nadprzyrodzonego. Wręcz przeciwnie, uważam że to część Wszechrzeczy, dostępną naszemu poznaniu, i że to jest proces mające swoje nośniki, przyczynę i skutek. Może nie zbadamy tego za pomocą nauk ścisłych akurat, ich metodologia wymięka w tym kontekście. Uważam że dopiero gdy nadejdzie intelektualne oświecenie świata nauki, gdy połączone zostaną nauki ścisłe, oraz interpretatywne, wtedy dopiero zaczniemy dążyć do pojęcia wyższych prawd, dostępnych na drodze rozumowej. Trochę jak w filozofii starożytnej, gdzie uważano że do pewnych rzeczy można dojść tylko na drodze czysto intelektualnej pracy. Dopiero w chwili, gdy odważymy się wyjść poza nasz obecny kształt nauki, okaże się że wszystko co dotychczas było mistyczne, i niejasne, stanie się namacalne, i przewidywalne. I czy wtedy straci to swoją wartość, jaką nadajemy temu teraz? Wręcz przeciwnie, nabierze jeszcze większej wartości, bo będzie jeszcze bardziej zrozumiałe, jeszcze bardziej praktyczne, i jeszcze piękniejsze, nadające jeszcze większej wartości naszemu życiu duchowemu. Problem jest taki, że wraz ze wzrostem naszej wiedzy o świecie, okazuje się że pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Już teraz wiemy, że dużo bardziej prawdopodobne jest iż żyjemy we Wszechświecie złożonym z więcej niż trzech wymiarów. Równie prawdopodobne jest istnienie większej ilości Wszechświatów. Sam kiedyś prowadziłem małe eksperymenty, gdzie miałem zaobserwowałem dość silne przesłanki aby twierdzić że zjawiska pozornie rozłączne, są ze sobą gdzieś bardzo głęboko powiązane. Nie spełniało to wymogów metody naukowej, ale wystarczyło by zastanowić się nad tym. Przeczyło to zarazem dzisiejszej wiedzy ścisłej. I wiesz cjuchu co jest w tym najzabawniejsze? Że dopiero naukowe spojrzenie na świat, pozwoliło mi zrozumieć głęboki sens istnienia takich zjawisk jak karma, nieprzypadkowość zjawisk, uniwersalna moralność, i wszystkich tych ideologicznych bytów, które zazwyczaj uznane są za subiektywne i lokalne. Wcześniej nikt nie potrafił mi tego wytłumaczyć, trafiałem tylko na dogmaty, tudzież konstrukty umysłowe, które były hermetyczne względem wiedzy zewnętrznej, i udowadniały swoją słuszność same sobą. Dopiero wyjście poza to, i spojrzenie z zewnątrz dało mi dostęp do racjonalnego osądu nad tymi zjawiskami, i przyznanie że faktycznie mają one sens.
Poza tym, w ludziach uważających się za oświeconych, nigdy nie przepadałem za emanującym z nich poczuciem wyższości. Wydaje mi się że oświecenie prowadzi do zrozumienia tego, czym jest wiedza, i nauka, i praktycznie zastosowanie tego, pokazując drogę tym, którzy jeszcze jej nie znaleźli.
| | |
| | | cjuchu metaprapsylocyb
postów: 916
zarejestrowano: 2002.11.11
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.04 17:05:25 | Wiara czyni cuda. Odnowieni w Duchu Świętym to też jakaś opcja. Ale nieśmiertelnym duchem może nie zależeć na nieśmiertelności powłok cielesnych. Taki paradoksik. Co byś pomyślał o człowieku, który z uporem maniaka pragnie zachować swoje ubranie w nieskończoność, zamiast wyskoczyć do sklepu i kupić coś nowego i aktualniejszego? Jeśli naukowcy opracują pigułkę na nieśmiertelność ciała, a ewolucja będzie się toczyć swoim torem, to za 100.000 lat Twoje nieśmiertelne wdzianko może się okazać nieaktualne, więc taka pigułka na nieśmiertelność ciała powinna w sobie zawierać również opcję proewolucyjną. Więc siłą rzeczy, coś w tym ciele zginie. Jego poprzednia nieaktualność, bo chyba niechciałbyś zachowywać w nieskończoność wszystkich swych aktualizacji? Więc kwestią nie jest znalezienie nieśmiertelności dla zmienności i dezaktualizowalności lecz odnalezienie niezmienności, która się nie zdezaktualizuje. Tylko to, co nie ewoluuje może być nieśmiertelne. Reszta kona co dnia. Niezmienny pierwiastek w człowieku, mający świadomość ciągłości i niezmienności może zawsze trwać. I tego pierwiastka poszukuje bardzo wielu i bardzo wielu go znajduje. Zanim pojawiła się nauka jako taka, ta jedność już była subiektywnie pojmowana. Nauka być może "okiełzna" tę jedność, gdy opracuje teorię unifikacji. Być może, ponieważ aby coś mogło okiełznać coś, musi zostać utracona jedność. Kolejny paradoksik. Chcąc coś okiełznać wykluczasz to z jedności. To samo jest z bozonami Higgsa. Niby mają coś wspólnego z unifikacją, ale fakt ich zaistnienia siłą rzeczy przeczy jakiejkolwiek unifikacji. Abstrahując już całkowicie, gdyby jakiś naukowiec skonstruował "bombę unifikacyjną" to po jej odpaleniu teoretycznie powinien zunifikować cały fizyczny świat i byłby to jego koniec i zarówno może początek czegoś innego. Ale to tylko gierki i zabawy poszukiwaczy utraconych realiów. Myśl istnieje realnie. Jednak dla wielu to zbyt mało by naukę o myśli włączyć w nurt nauki. I taka psychologia staje się na przykład paranauką. Doświadczenie nieśmiertelności również istnieje realnie. Można je oglądać i doświadczać tak jak ogląda się i doświadcza tęczy, której nie da się jednak pokroić "nożem" na plasterki i zważyć. Nie da się do niej nawet zbliżyć, aczkolwiek da się ją poniekąd "generować". Ale to kolejne gierki. Mistyczne nie oznacza niejasne tylko jasne. Realność czegoś określasz, gdy okiełznasz to iloma zmysłami, lub zredukujesz do ilu wzorców? Tęcza jest realna, mimo że namacalna tylko oczętami. Tak w skrócie. Dziecko, które raczkuje w realiach, wkłada wszystko do buzi by to poznać. Kiedy dorośnie wystarczy, że na to spojrzy. Kiedy przerośnie nie będzie musiało patrzeć by widzieć Jesteś pewien, że za takich się uważali i że spotkałeś oświeconych? Może to kolejna projekcja. My nigdy kogoś takiego nie spotkaliśmy. Kolejne mniemanie, dla własnych upodobań. Oświecenie prowadzi do wyzwolenia, nie do zrozumienia wyzwolenia. Mapa to nie terytorium, terytorium to nie mapa. Free your mind. Wolny ptak nie potrzebuje zrozumieć czym jest wolność. Ptak, który wykluł się w klatce może nawet nie zdawać sobie sprawy z istnienia wolności. | | |
| | | Echinokaktus prapsylocyb
postów: 350
zarejestrowano: 2012.11.26
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 00:53:30 | Ładnie powiedziane. Poza tym, rozumiem już Twój punkt widzenia, i ze smutkiem muszę przyznać, że brakuje mi wiedzy i doświadczenia, aby wchodzić coraz głębiej w cały drążony przez nas temat, i jeśli miałbym coś pisać, to będzie już tylko spieraniem się o drobiazgi, słowa, i nieistotne szczegóły. Poza tym, chcę przemyśleć sobie wszystko to, co już dotychczas zostało poruszone, bo jest tego dużo, i jest inspirujące. | "Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams | | |
| | | ko-laps frywolnie
nienotowany
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 09:46:18 | Do dobrowolnego przemyślenia dorzucam od siebie książeczkę, która skojarzyła mi się z waszą dyskusją: http://wyborcza.pl/1,75475,11548682,_Niesmiertelnosc___Andrzej_Szczeklik__Sen_Prometeusza.html
| | |
| | | Agnus frywolnie
nienotowany
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 14:26:32 | Echinokaktus w kontekście tych ' oświeconych ' zapewne chodziło Ci o osoby, które wypowiadają mniej więcej takie kwestie : " To ogromna różnica, czy pan tylko w sobie nosi cały świat, czy też i wie pan o tym. [...] Chyba nie zechce pan uważać wszelkich dwunogów, którzy tam oto biegają po ulicy, za ludzi dlatego tylko, że chodzą prosto i noszą swoje młode przez dziewięć miesięcy? " bardzo egoistyczne rozkoszowanie się myślą - "jestem poza wszystko tworząc wszystko " przy zupełnym niezrozumieniu. taka postać chyba musi poradzić sobie wpierw z nienawiścią do własnej istoty by zrozumieć jedność jako przejaw WSZYSTKICH aspektów samego siebie. pokochać swoje ego i zrozumieć bezcielesność nieskończonego Boga to pokochać ludzi i cały świat „Połowicznie mądrzy, uznając względną nierzeczywistość Wszechświata, wyobrażają sobie, że mogą zaprzeczać jego Prawom – takimi są zarozumiałymi i próżnymi głupcami, rozbijającymi się o skały i rozrywani na wszystkie strony na kawałki z powodu ich szaleńczych wywodów. Prawdziwie mądrzy, znając naturę Wszechświata, używają prawa przeciw prawom; wyższego przeciwko niższemu; i poprzez sztukę alchemii przekształcają to, co niechciane, w to, co wartościowe, i tym samym triumfują. Mistrzostwo nie składa się z niezwykłych snów, wizji, ekscentrycznego wyglądu lub życia, lecz na używaniu wyższych sił przeciwko niższym - uciekając od bólu niższych płaszczyzn poprzez wibrowanie na wyższych. Orężem mistrza jest transmutacja, a nie zarozumiały sprzeciw” – Kybalion | | |
| | | Echinokaktus prapsylocyb
postów: 350
zarejestrowano: 2012.11.26
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 17:06:24 | Wiesz Agnus, ten fragment z Kybalionu jako żywo zdaje się opisywać różnicę między mniemaniem, a doświadczeniem. Między wiarą, a wiedzą. Lecz domyślam się, że doświadczenia enteodeliczne, tudzież atanazjodeliczne również można zaliczyć do wiedzy. Pojawia się pytanie o prawdziwość tego. Jasne, dla człowieka który doświadcza, to jest jak najbardziej prawdziwe, tak samo jak myśl, o czym wspomniał cjuchu. Leczy czy jest to uniwersalna prawda? Należy bowiem rozróżnić obiektywną (istniejącą niezależnie od podmiotu) prawdę, od subiektywnej - istniejącej dzięki podmiotowi. Na przykład wrażenia na temat jednego dzieła sztuki, są zazwyczaj różne, ale nie oznacza że są nieprawdziwe. Jedni uważają że to ładny obraz, inni mówią że kaszana, i obaj mają rację, bo obaj mówią o swoich odczuciach, a nie o wewnętrznych właściwościach obiektu. Przypuszczam że podobnie może być z doświadczeniami psychodelicznymi, gdzie mówimy o wrażeniach, a nie o właściwościach. Chociaż, ostatnio spostrzegłem, że istnieją pewne obiektywne cechy, które czynią sztukę i muzykę piękną, a świat Natury pięknem samym w sobie. Być może i w doświadczeniach psychodelicznych tkwi podobna zależność.
Z drugiej strony, nie zapominajmy że wszyscy jesteśmy jednym gatunkiem, i odwoływanie się do tego, że coś dla wszystkich jest wspólne, nie jest zbyt dobrym dowodem na obiektywną prawdziwość doświadczenia. Nasze mózgi pracują na prawie takich samych zasadach, więc nasze myśli chodzą tymi samymi ścieżkami, toteż wszyscy będziemy dochodzić do oświeceń, spotkań z wyższymi bytami, i tak dalej. Po prostu, taka nasza natura. Jak coś na nas leci, to zasłonimy się ręką, jak coś goni, uciekamy, jak jemy grzyba, widzimy Boga. Najbardziej budujące jest jednak to, że bez względu na prawdziwość doświadczenia, wiem że wiele ludzi stało się po prostu lepszą istotą, z wyraźniejszą moralnością, bardziej otwartym umysłem, większą spostrzegawczością, i ogólnym wzrostem wielu pozytywnych cech. To jest w tym piękne, i bez względu na źródło tych zmian, uważam że psychodeliki są (metaforycznym lub nie) lekiem duszy. | "Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams | | |
| | | Agnus frywolnie
nienotowany
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 22:00:32 | Prawdziwość wiedzenia w czasie podróży enteodelicznej nie podlega żadnym racjonalnym wyjaśnieniom, ani mierzalnym pomiarom ponieważ racjonalny umysł nie dostrzega Całości, do której wkraczamy jedynie poprzez pozbycie się ' balastu ' osobowości wiedzenie o nieskończonym staje się prawdziwym doświadczeniem wszystkiego, poza którym nic nie może być bardziej realne, jako że postrzegając mózgiem dostajemy okrojony wycinek z WSZECHINFORMACJI, którą mózg podobno przekazuje z prędkością 120 metrów na sekundę [ eioba. 30-ciekawych-faktow-na-temat-mozgu ]. Lecz gdy poznajemy SEKRET poprzez atanazjodelik czy głęboki trans/ medytacje dosięgamy rdzeń prawdy o sobie samej jako że "widzimy" " oczami" Absolutnej rzeczywistości, Kybalion mówi : Wszystko, co ma swój początek i koniec, musi być, w pewnym sensie, nierzeczywiste i nieprawdziwe. Dotyczy to również Wszechświata według wszystkich szkół filozoficznych. Z absolutnego punktu widzenia nic nie jest rzeczywiste poza WSZYSTKIM, niezależnie od tego, w jakim znaczeniu myślimy czy dyskutujemy na ten temat. (...) Lecz absolutny punkt widzenia ukazuje tylko jedną stronę medalu – druga strona jest relatywna. Prawda absolutna została zdefiniowana jako „rzeczy takie, jakimi zna je umysł Boga”, podczas gdy prawdą relatywną są „rzeczy takie, jakimi rozumie je najwyższy rozsądek człowieka”. Zatem mimo że dla WSZYSTKIEGO Wszechświat musi być nierzeczywisty i iluzyjny jak sen czy rezultat medytacji, to dla skończonych umysłów będących częścią tego Wszechświata, a doświadczających go poprzez śmiertelne zmysły, Wszechświat jest w istocie bardzo rzeczywisty i należy go za taki uważać Wygląda na to że jako ludzie jesteśmy skończoną nieskończonośćią wszechmogącą doświadczyć siebie z ciała | | |
| | | Agnus frywolnie
nienotowany
|
góra ost.odpowiedź # link do tego postu dółwysłano: 2013.02.05 22:28:23 | wiersz o miłości :
" jesteś deszczem, burzą bajką bez końca i bez puent nocą, wiatrem i mgłą nie znałem nikogo takiego jak ty biegnę po tafli morza otwórz na oścież swe okna idę jak chłopiec by zapukać do twych drzwi "
do Nieskończoności ? | | |
| | Mazatekowie | Stachu | 5 | 4291 | Agnus frywolnie: 2012.06.21 06:35:15 | | Cukrzyca z PC, przeciwwskazania? | Ursulus | 3 | 3380 | Ursulus: 2012.05.25 16:22:41 | | " Teonanácatl – ciało bogów " artykul Pana M.L. | jgl | 4 | 3582 | Agnus frywolnie: 2012.06.20 14:22:29 | | Przygotowanie - oczyszczenie. | Jacob frywolnie | 5 | 4174 | OmeN: 2012.04.08 16:46:03 | | Eksperyment Wielki Piątek - Tripogram | cjuchu | 1 | 2098 | Kremuwka: 2012.04.06 14:26:45 | | Muzyka - po wczorajszym tripie. | Huzar | 7 | 5928 | Huzar: 2012.04.07 14:33:11 | | Jakiej muzyki słuchacie na tripowaniu? | psylocybiniusz | 88 | 45509 | bugadii: 2017.12.14 00:50:56 | | Witam, ile na pierwszy raz | selernick | 2 | 2726 | z frywolnie: 2012.03.10 22:47:03 | | Nieudane poczatki -diagnoza | makelele frywolnie | 10 | 6290 | makelele frywolnie: 2012.03.11 12:15:04 | | Na opadającej Fali | Kretomyslaw | 11 | 6180 | Kretomyslaw: 2012.01.23 13:21:54 | | Kalkulator Mocy | m118 | 2 | 5414 | m118: 2011.11.08 09:20:27 |
|