Jestem ateistą chociaż nie zaprzeczam że pod wpływem psychodelików zacząłem intensywniej rozmyślać o Reinkarnacji. Generalnie nawet jeżeli jest to bajka,
w sumie fajnie jest żyć ze świadomością że po śmierci "nie idziemy w zapomnienie" że możemy kontynuować swoja egzystencje i być może stawać się lepszymi istotami.
Chociaż jest to wygodne myślenie i chyba lepiej jest starać się teraz przeżyć swoje życie jak najlepiej bo nikt nie wie czy będzie nam dane je powtórzyć.
Ja jestem niestety bliższy tej drugiej teorii. Ten Pan w sumie fajnie to wszystko przekazuje i wydaje mi się że mocno w to wierzy tylko że ja zawsze
myśle wtedy "ktoś musiał to kiedyś wymyślić" przecież Bóg nie poszedł pewnego poranka do piekarni i nie powiedział panu X tego wszystkiego a przecież
tylko on może o tym wiedzieć. Nie wiem pewnie to wszystko jest kwestią wiary której mi brakuje i być może Jezus był tą "trampoliną" do zrozumienia, nie wiem
może ktoś z was podzieli się swoimi spostrzeżeniami na ten temat.

lecz jako Absolut gdy powracamy do Źrodła z doświadczeniem tracimy w swoim istnieniu indywidualność