Apropo pierwszego postu
Polecam: Koniec świata - Czesław Miłosz oraz rapowa adaptacja Gospela - Koniec świata(http://www.youtube.com/watch?v=qLgadRlopXI)
Oczywiście wieczne życie bym wybrał, bo mógłbym je teoretycznie zakończyć kiedy chcę, tak jak Faust :] A życie w tych czasach jest wystarczająco niepewne, chociaż i tak jest git.
Przeczytałem kiedys kilka bardzo ciekawych zdań. W książce pt."Sekret Freuda" Szło to jakoś tak: Szczęśliwi ludzie nie patrzą w tył ani w przód. Żyją teraźniejszością. I to jest problem - nie potrafią dojrzeć sensu ani spełnienia.
Także trzeba się zdecydować, czy chcemy być szczęśliwi całe życie a pod jego koniec patrzeć w tył i żałować, czy całe życie być tylko względnie szczęśliwi, ale czuć się spełnionym pod koniec. Mi spełnienie daje szczęście, więc jestem jakby hybrydą, a jednak czuje się zbyt świadomy żeby czuć się szczęśliwym. No ale wy**bane, jestem dopiero dzieciakiem