Forum Psilocybe



Do prawidłowego funkcjonowania forum wymagane są ciastka/cookies,
proszę włączyć tę opcję w ustawieniach swojej przeglądarki.



Tematów na stronę
 
login:
hasło:

zapomniane hasło

regulamin       ZAREJESTRUJ
Forum› ‹Uprawa›  ‹Surowce›  ‹Sprzęt / Materiały›  ‹Odmiany›  ‹Konserwacja›  ‹Kulinaria›  ‹Wymiana›  »Psychonautyka / TripRaport« ‹TipsAndTricks›  ‹Archiwum›  ‹Inne›  nowy wątektematów:
299
odsłon:
1211726

     Ostatnie posty . . .

     ¤ piny z boku boxa
     ¤ 10/12 słoików zakażone. Co poszło nie tak?
     ¤ Co zrobić z odciskami
     ¤ Wermikulit opcja czy niezbędnik?
     ¤ HELP już drugi rzut grzybków zatrzymuje się w miejscu.
     ¤ Problem z rejestracją
     ¤ Problem z wysychaniem ciastka - substratu
     ¤ Jak tworzy się mieszańce Cubensis (?)
     ¤ Zjadłem i nic
     ¤ Problem z kolejnym boksem Golden Teacher. Wilgotność? Jakiego producenta wybierać?
     ¤ Szukam rady

<<<   <<  3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13  >>   >>>  
۞
TematAutorOdpowiedziOdsłonOstatnia odpowiedź
Czy każdy gatunek grzyba działa tak samo?
rainbowbridge
11850Atomic_Piece
: 2014.09.19
09:02:03
Porównanie grzybów do 4-aco-dmt oraz 4-ho-met
tiruriru
199504tiruriru:
2014.09.26
00:51:23
zjadłem 3,5 + skret
lukasz5g
01445brak
Psylocybina + iDoser ?
narcoser
123831nn3x:
2014.09.13
20:18:45
Po co jesz grzyby?
fmx
4813143Adekadecki:
2014.10.01
08:20:46
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


Temat: Po co jesz grzyby?
wysłano: 2014.09.08 22:07:43
Zastanawialiście się wcześniej po co je jecie? Po co w ogóle stosujecie psychodeliki?
Ja się poważnie zacząłem zastanawiać po co je jem, gdy miałem ciężkie chwile na grzybach. Myślę, że każdy kto jadł większe dawki to przerabiał.

Ja jem w celach terapeutycznych, chciałbym przerobić niektóre rzeczy z mojej przeszłości i w końcu niektóre rozdziały pozamykać. Ktoś poleci jakąś literaturę w tym kierunku?
Eksperymentowałem z różnymi dawkami, ale często nie zmierzało to we właściwym kierunku i problem pogłębiało, czasem dokładało kolejny problem, a czasem po prostu dawało zwyczajną wdzięczność za to że żyje
Zjedzone w złym towarzystwie generowały "wkurwienie" i złość u mnie.

Stosuje je jeszcze jako narzędzie do samorozwoju/samodoskonalenia się. Grzyby potrafią dać dobry "feedback" i podbudować wartość człowieka. W tym przypadku jest łatwiej niż przerabianie samego siebie.

Teraz jem coraz rzadziej, ale coraz bardziej staram się zadbać o jakość podróży.

Jak jest u was?
odpowiedzodpowiedz tu
Tyx
młodszy psylocyb

postów: 105

zarejestrowano: 2014.05.21


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.08 22:44:48
Dokladnie tak fmx. Dokladnie tak.

5 lat terapii i uczucie, jakbym gruz lopatka przewalal. 1 rok z psychodelikami -roslinami i jakby mnie ktos kopytami z ziemi wyrwal.
Zupelnie co innego. Dzieki psychodelikom docieram precyzyjnie do tych wydarzen, ktorych wogle nie moglem wydobyc nawet za pomoca hipnozy. Najbardziej wkurwialo mnie, jak mowilem terapeucie,ze po 3 latach terapii nie jestem do konca z tej terapii zadowolony bo nie dotarlismy do tego co chcialem i czuje intuicyjnie, ze cos tam jeszcze nie zostalo do konca przerobione a ten mi na to, ze w jego odczuciu zrobilismy duzo i pora konczyc. K!mac-pomyslalem- chyba sie nie rozumiemy. Jak Ci mowie czlowieku, ze przez 3 lata w niczym mi nie pomogles to wiem lepiej od Ciebie. No i mialem racje. Teraz bez pomocy teraputy docieram do takich wydarzen,ze az sie sam dziwie, ze to one wlasnie zawazyly o moim zyciu i wywarly taki wplyw. To co przerabia sie przez 5 czy 2 lata mozna przerobic o wiele szybciej. Nie wiem czy kazdy problem, ale napewno grzyby nie ocenione sa w odreagowaniu tego bolu i to jest najwazniejsze.
Z lektur przetlumaczonych na j.polski czytalem Grofa i dalem sobie spokoj. Dalem sobie rowniez spokoj z jegp oddychaniem holotropowym. Wg mnie, w porownaniu z tym co daja grzyby, kaktus czy Ayahuasca to ta jego technika to jakas porażka. Po prostu smieszne. "Hiperwentyluje sie" przez 40 mint tylko po to, zeby odkryc jakis dziesietny ulamek tego co moge uzyskac poczas ceremoni Aya? Prosze Cie. Smiech na sali. A jak wgryzlem sie w ten jego CODEX cos tam to po 120-180 str. zamknalem ksiazke, zamknalem oczy i pojawilo sie odruchowe pytanie:" Jezu!Co ja czytam? Czy nie warto o wiele bardziej przezyc wlasnego tripa i poznac siebie anizeli meczyc sie teoriamii, ktoe tak do konca nie wiesz czy sa prawdziwe??" Dlatego zdecydowalem, ze nie bede juz kupowal ksiazek o tej tematyce bo szkoda mi na to po prostu czasu a mam go nie wiele.

Co do zlego towarzystwa. Dokladnie tak. Preferuje indywidualne sejse. Jednemu typowi pomoglem i tak sie odwzajemnil, ze zadreczal mnie swoimi lękami i obawami na przemian z przechwalaniem sie, jaki to z niego kozak. Sesje wykorzystal po to, zeby zdobyc informacje o osobie trzeciej a w decydujacym momencie dal ciala. Inny typ zagadal wogle sesje i nic z niej nie wyniosl. Ahhh... mam jeszcze pare innych nie przyjemnych przypadkow. Od tej pory jade solo.

Pozdrawiam


odpowiedzodpowiedz tu
Grof
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.08 22:49:42
nie umiesz oddychać kolego pozdro
odpowiedzodpowiedz tu
Tyx
młodszy psylocyb

postów: 105

zarejestrowano: 2014.05.21


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.08 22:51:59
Przepraszam za ironie, ale moge sie tylko rozesmiac.)))))

ps. albo wlasnie, ze nie bede ironiczy i Ci to uzasadnie.
Mam prownanie i widze ten dziesietny umlamek, ktory dla mnie robi OGROMNA roznice. Dzieki Aya moge osiagnac za nizsza cene, z wiekszym prawdopodbienstwem o wiele wiecej to co z takim ogromnym wysilkiem musze wykonac w OH.
odpowiedzodpowiedz tu
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.08 23:28:13
Zanim się posprzeczacie to zostańmy przy temacie, proszę.

Tyx rozumiem, jak w każdym zawodzie są fachowcy i partacze. Ja na moją terapeutkę nie narzekam, pracujemy nad moją podświadomością technikami medycyny wschodniej i faktycznie mi pomaga, chcę żeby to mi pomagało.
Niestety ona nie chcę prowadzić dla mnie sesji psychodelicznej - wiadomo odpowiedzialność.
Marzy mi się sesja z takim prawdziwym szamanem - uzdrowicielem, jak np. Maria Sabina.

Grofa trochę ciężko mi się czytało, czytałem "Poza Mózg" i według mnie to pozycja warta przeczytania. Oddychanie holotropowe to chyba legalna alternatywa, jeżeli spełnia swoją funkcję to nie widzę problemu. Znam tylko jedną osobę, która była na sesji u Grofa, ale ta osoba nie miała styczności z psychodelą, więc ocena nie jest obiektywna.

Najbardziej mi zależy na przerobieniu odziedziczonych uzależnień, ale mam też jeszcze inny bagaż do otwarcia.
Samemu mi się udaje odtworzyć to wszystko, wejść w to, zobaczyć, poczuć. Ostatnie kilka moich tripów to było prawie to samo. Sam nie wiem jak to przerobić.
odpowiedzodpowiedz tu
gargi
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 17:33:26
Cześć.

Również grzyby jem tylko w ramach terapeutycznych, a stronię od innych dragów.
Mam zdiagnozowana "osobowość schizoidalną" (schizoidalne zaburzenie osobowości), jednak zaawansowane problemy psychiczne nie odstraszyły mnie od zaryzykowania i zjedzenia grzybów. Tak bardzo teraz mnie śmieszy mój niegdysiejszy strach przed życiem, bezsensowne terapie mające na celu mnie uspołecznić.
Wywaliłem dużo śmieci z głowy dzięki grzybom, otwarłem się na innych ludzi i na nowe doznania. Bardziej kocham siebie i mniej się stresuje. A to już efekty zażywania 2g co pół roku. Tak niewiele trzeba było, żeby sobie dopomóc.

I powtarzam jeno, że temu światu potrzeba więcej psylocybiny
odpowiedzodpowiedz tu
Tyx
młodszy psylocyb

postów: 105

zarejestrowano: 2014.05.21


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 18:15:42
@fmx zycze Ci, zebys trafil do Sabiny, jesli czujesz intuicyjnie, ze ona pomoze Ci to przerobic. Czasami wiedza teoretyczna przeszkadza terapucie wyjsc poza schemat bo mu sie w glowie nie miesci, ze psychodeliki moga pomoc. Znalem osobiscie nawet jedna taka psycholog, ktora nie poszla na kursy z ustawien hellingera bo kolezanka przekonala ja, ze to jest za gleboka ingerencja w zycie czlowieka. A sam z doswiadczenia widze, jak UH pomagaja mimo, iz ludzie nie rozumiejac, jak to dziala. Wiec moze Sabina przerobila juz cos z czym Ty sie teraz zmagasz + ma ta empatie i 6 zmysl do pomagania ludziom. Mi jakos ani prawdziwy curanderos ani innej narodowosci samozwanczy szaman nie pomogl. A jak posluchalem polskiego "magika" od Ayahuasca,ktory niby pomagala mojej kolezance zrozumiec jej relacje z ojcem to az mnie zamurowalo bo ja mialem zupelnie inne odczucia, ktory pokrywaly sie z jej odczuciami i wizjami, ktore miala podczas tej samej,wspolnej sesji. Dlatego nie neguje curanderos ani szamanow, ale trzeba uwazac bo dluga droga zanim znajdziesz tego, ktory naprawde Ci pomoze.

@gargi. Gratuluje. Jestes pierwsza osobe, ktora mowi, ze psychodelki pomogly jej tak szybko uporac sie w konkretnym zaburzeniu.
Ja to jestem ciekaw czy jest ktos na tym forum osoba, ktora moze potwierdzic na swoim przykladzie, ze psychodeliki pomogly jej w natretnych myslach?
odpowiedzodpowiedz tu
Atomic_Piece
młodszy psylocyb

postów: 98

zarejestrowano: 2014.07.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 18:31:40
a ja jem z zupełnie innego powodu . Nie mam żadnych problemów ze Sobą , choć człowieka wiadomo spotykają i dobre i złe sytuacje , tak samo z wyborami i czynami nie ma chyba człowieka który swoimi czynami sprawia tylko dobro...
Jem grzyby by się uczyć. Traktuję je bardzo szczerze jako realne źródło wiedzy. Traktuje je jako wrota do inteligentnego umysłu ziemi. Te tripy na których uda się połączyć z tym umysłem są niesamowite ... Bardzo mądre iście oświecające . Nie raz czułem jak "grzyby" rozpościerają mi aureolę nad głową i uczą by chronić najmniejszych , najmniejsze owady itp.
Niektóre tripy potrafią uchylić rąbka tajemnicy o tajemnice życia i wszechświata , czym jesteśmy , z czego jesteśmy skomponowani , czym jest życie i nasza esencja , co się dzieje po drugiej stronie
Również raz miałem trapa gdzie Grzyby zabrały mnie bardzo blisko granicy życia , można rzec że przeżyłem wtedy coś ala bardzo bliski widok śmierci i tego co czeka po drugiej stronie to było coś niesamowitego - tak bardzo że chciałem tam odlecieć zapomnieć o mojej osobie . jednak Grzybki trzymały mnie na tyle mocno by mnie tam nie wessało .
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 19:58:16
fmx- napisaleś na początku, ze "to czasem problem pogłębiało". Zastanawiam się jak jest faktycznie tzn. sam pomyśl: aby wyzwolić jakieś zablokowane ciężkie emocje i sie od nich uwolnic- to często bedziemy mieli do czynienia z sytuacją
ze te emocje/odczucia nieprzyjemne bedą musialy z nas wyleźć i czasem ich "ciąg" jest tak długiii (bo jest ich tak wiele), ze nie sposob uwolnić to za jednym razem. byloby to moze nawet dla nas niezdrowe i jakos tam niebezpieczne.

tak przynajmniej mowią o tym osoby pracujące z umysłem i oczyszczające wlasną podswiadomosc przynajmniej metodami naturalnymi (medytacje itd...), sam do nich należe polowe swego życia no i faktycznie tak jest. jestem dosyć ostro wytrenowany w obserwowaniu siebie wiec mowie to z pierwszej ręki.

mialem na 4tym swoim tripie (przy malej dawce) podobną wlasnie sytuacje, ze wylazł ze mnie taki nieciekawy stan umyslu jaki uswiadomilem sobie, ze nosilem w sobie latami i jaki kiedyś mi towarzyszyl dosyć często.
Po tym tripie az chyba miesiac czy 2 miesiące mialem utrzymujący się ten stan- ale wlasnie podszedlem do tego na zasadzie, ze skoro to widzę to znaczy, ze "już wychodzi" i bede "mu za chwile dziękowal i żegnał".
Wszystko przeszlo i mam wrazenie, ze faktycznie się uwolnilo (ale codziennie sie oczyszczam metodami tradycyjnymi.....) To jest dla mnie kluczowy moment, ale moge się mylić wszak niezbadane są do konca wszystkie meandry umysly

...też biore terapeutycznie + z opcją poznawczą wlasnie umyslu
robie to od roku i pomogło bez dwóch zdań (wiele lęków odpadło i nie tylko bo też natrętnych myśli np. wkokół seksu - przy max dawkach 2 gramy), ale tez pokazalo ze do pełneg sukcesu moze jeszcze 2, moze 3 lata....
nie w sensie, aby "wyczyscić wszystko z podswiadomosci" bo to chyba byloby niezmiernie trudne, no ale wlasnie zalatwić te najwieksze tematy życia
zobaczymy...drugi sezon bede niedlugo otwieral.

Krytykujecie niektorzy Grofa i na pewno nadmiar wiedzy nie jest potrzebny jednak uwazam, ze czesc rzeczy mozna sobie lepiej uswiadomić jak choćby fakt, ze Grof gdzies tam nadmienil w ktoreś książce, ze średnio 15 sesji z LSD jego klienci potrzebowali aby przerobić swoja psychodynamiczną.
To też jakaś infrmacja mowiąca chyba o tym, ze moze to troche potrwać
Jak to mowią: nie ma bad tripów- jest tylko doswiadczenie i to jest moze jedna z najcenniejszych nauk z grzybów jakie mozna wlasnie przekuć do codziennego zycia....
odpowiedzodpowiedz tu
gargi
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 21:25:19
@Tyx tak, dawki 2g co ok. 6 miesięcy, eksperymentuje ponad 2 lata - mam za sobą 5 tripów, przed którymi bardzo długo się przygotowuję mentalnie, ze względu na moją przypadłość.
Ale co to jest w porównaniu z terapiami na które uczęszczam odkąd pamiętam, czyli niemal od dzieciństwa... pomysł potraktowania się psylocybiną odnalazłem na zagranicznym forum, na którym również inni z moją przypadłością w jakiś sposób zwalczyli.
Do końca nie wiem jak to działa, ale działa i już. Łatwiej wyrażam emocje i głębiej je odczuwam, niż kiedyś, będąc chłodnym, zamkniętym w klatce swojego umysłu człowiekiem.
odpowiedzodpowiedz tu
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 21:31:45
arahat, możliwe. Nie wiem, fajnie byłoby pogadać z psychodelikowym specjalistą.

Miałem osobiście coś takiego, że przerabiałem z moją terapeutką toksyczne poczucie winy za niektórych członków mej najbliższej rodziny, czułem jakby się go prawie wyzbył. Grzyby mi pokazały, że muszę ojcować mojej rodzinie, że beze mnie nie przetrwają (co oczywiście jest w ogóle niezgodne z rzeczywistością, tym bardziej, że jestem najmłodszy) i że jeżeli tego nie zrobię to powinienem czuć się winny, przewijały mi się filmy ile to razy ktoś z mojej rodziny mi pomógł i ile mi poświęcili. I poczułem, że to poczucie winy wróciło, znów to przerobiłem z terapeutką i jest lepiej. Nie wiem do końca jak to interpretować, po prostu tak wynikło z obserwacji samego siebie.

Się zastanawiałem ostatnio, nie miałem jeszcze czasu wytestować, jak by podziałały pod wpływem grzybów takie audio-terapie, możecie na youtubie sprawdzić "EMDR Theraphy". Ktoś tak próbował?
odpowiedzodpowiedz tu
Echinokaktus
prapsylocyb

postów: 350

zarejestrowano: 2012.11.26




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.09 22:58:48
Moja historia zaś, swój początek bierze w czasach przełomu gimnazjum i liceum, kiedy już zaznajomiony nieco z ziółkiem byłem ciekaw czegoś innego. Początkowa ciekawość splotła się dość zgrabnie z początkami wyrabiania własnego światopoglądu. Wtedy były to czasy kiedy myślałem o świecie w kategoriach świadomości przenikającej wszystko, psychodelicznego świata pełnego prawd o życiu i Wszechświecie, jak i również wierzyłem w naturalną magię, życiowe siły przenikające wszystko, i tak dalej. Do tego doszła jeszcze trwająca we mnie od dziecka miłość do Natury, co w efekcie dało mi wielki pęd ku próbowaniu tego co naturalne, magiczne, szamańskie - psychodelicznych roślin. Dużo czasu minęło od momentu postanowienia sobie że trzeba spróbować.

W ramach małego wtrącenia, pierwszych grzybów spróbowałem dzięki dobremu człowiekowi z tego forum, którego poznałem jeszcze ze swojego starego konta, którego nazwy już nie pamiętam. Przegadaliśmy masę czasu, i kiedy oboje trochę sobie zaufaliśmy, uznał że może wysłać mi mały prezent na dobry start.
Po tym pierwszym razie nastąpiła wieloletnia przerwa, podczas której nie udało mi się nigdy kupić grzybów, a jedynie raz wyhodować, ale spieprzyłem dawkowanie i niewiele z tego wyszło.

Po kolejnym długim czasie w końcu udało mi się uzyskać trochę sensowniejsze ilości, i wtedy zacząć zwiedzać ten magiczny świat.

Po co rozpisałem się tyle w tym ckliwym wstępie?

Chyba dlatego że życie to jedna wielka plątanina przyczyn i skutków, z której ciężko wyławiać pojedyncze wątki, nie wyciągając przy tym kilku innych. Spytany osiem lat temu o to czemu jem grzyby, odpowiedziałbym że chcę doświadczyć Prawdy.
Spytany cztery lata temu, pewnie powiedziałbym że jestem piekielnie ciekawy, i może uda się doświadczyć jakiejś prawdy.
A co powiem dzisiaj?

Dzisiaj trochę grzybów się boję.
Długo się z tym nie przyznawałem przed sobą, ale jadłem je żeby spróbować się uleczyć. Tak jak wielu z nas tutaj, też cierpię na różne duchowe skazy które uprzykrzają życie.
W ciągu ostatnich dwóch lat jadłem kilka razy kwas, i później kilka razy grzyby.

Tyle że im dalej w to brnąłem, tym było gorzej. Z początku było świetnie - wesoło, kolorowo, filozoficzne i ogółem przyjemnie.
Tripy były intensywne, bogate w rozmaite atrakcje, i te bardziej przyziemne, i te trochę głębsze.
Ale w pewnym momencie, kiedy zacząłem zapoznawać się z tymi substancjami, i czuć się na ich gruncie bezpieczniej, nagle zaczynałem panować nad tripem, przez co zaczynałem myśleć. Może się wydawać to śmieszne, ale moje myśli zaczynały być cholernie natrętne. Najgorszy trip jaki miałem, był tripem samotnym. Wtedy zorientowałem się że nie potrafię być sam ze sobą, i swoimi myślami. Nie chodzi nawet o to że to były straszne myśli, czy wspomnienia. Nic takiego. Po prostu tych myśli była wielka ilość, były natrętne, bezsensowne, prowadzące znikąd donikąd, wyłaniały się jak bąble w kipiących kartoflach, i tak samo pękały. Kilka godzin męczarni, i próby opanowania się. Później było tak samo. Póki byłem zajęty rozmową, czy oglądaniem czegoś było w porządku.
Kiedy zaś na chwilę zajmowałem się swoim światem wewnętrznym, czyhał tam jedynie chaos, i niepokój bez źródła.

Z tego często brały się problemy z komunikacja, przez ten chaos nie mogłem poskładać myśli do kupy, gubiłem się w tym co mówię, i ogółem dość mocno cierpiałem.
Do teraz tak samo dzieje mi się po ziółku, a ostatnio nawet na trzeźwo. Czuję mało swobody samego siebie, dziwnie mi ze sobą, i czuję się jakby coś cholernie mocno trzymało mnie od środka, i nie pozwalało zachowywać się w zgodzie ze sobą.

Na marginesie Tyx, gargi, czy dobrze wyczytałem z Waszych słów że mieliście trochę podobne przypadłości?

Więc właściwie po co teraz jem grzyby? Bo niczym wariat z Einsteinowskiego powiedzenia, powtarzam tę samą czynność, oczekując innych efektów.
"Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams
odpowiedzodpowiedz tu
tobiasz
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 06:44:03
Echinokaktus, miałem podobnie z taką różnicą, że kiedy podczas tripa przychodziły dziwne myśli przydawała się medytacja.. i wtedy jakby uczyłem się na nowo zyć w zgodzie ze sobą, grzyby traktuje jak etapy poznawania siebie i świata. Dobra rada: nie palcie nigdy zioła przed sesją przynajmniej miesiąc.. ani w trakcie, ani po sesji.. - może to był twój błąd?
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 07:00:28
Echinokaktus: jak to mówią np. w buddyźmie
"mocna dharma = mocna karma"

nie wiem- oczywiscie nikt nie wyrokuje przez internet co akurat u ciebie się dzieje, ale mozliwe ze jest to objaw faktu, ze przy wzroście świadomosci siebie samego na pewnym etapie ma się rownież wrażenie, ze rośnie to całe bagno jakie sie z sobą nosi (ono nie rośnie, ale jesteśmy go coraz bardziej swiadomi). też to generalnie teraz przeżywam i dawkuję sobie te wypływy. tzn. w kresach gdy jest ich więcej- zupelnie nie myśle o grzybach a skupiam się na pracy z umysłem i uwalnianiu tych rzeczy.
Np. w niedziele z grupą 5 osób- śpiewaliśmy na pięknej polanie w lesie buddyjską mantrę przez 4 h non stop- z bębenkami szamańskimi i innymi użądzeniami odcinającymi myslenie. Taka praktyka szamańska, ktorą koreański zen zaimplementowal na swoje potrzeby- no i musze przyznać, ze po 4 h czulem się jakbym upadł na glowe z 3 metrów Dziala to w kazdym razie bardzo podobnie do grzybów- tyle, ze wiecej ma się wtedy nad tym wszystkim kontroli. Duzo by pisać a chyba nie tym ten wątek...

Ja bym szedł w kazdym razie w tym kierunku.
bez nauczenia się pewnych technik np. nie reagowania na wlasne tego typu reakcje mózgu, nie utożsamianie się z nimi- nie wiem czy w ogole jest możliwe ich opuszczenie.

bardzo zresztą ciekawy temat

jeszcze dodam, ze trafnie to jakby rozpoznaleś tzn. pojawiające sie mysli na kolejnych tripach
popsuły całą przygodę.
No wlaśnie - myślenie - ciągły przymus "sprawdzania siebie, swojego umyslu"- to swioiste półpaki.

Nadal bede twierdzil, ze grzyby same w sobie, ale bez ciągłej/codziennej pracy nad umysłem
to może być w większosci przypadków za mało.
odpowiedzodpowiedz tu
nn3x
prapsylocyb

postów: 267

zarejestrowano: 2013.12.15




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 10:00:37
Tripy na wysokich dawkach pokazuja, ze sa niczym innym jak tylko tworem naszej chorej wyobrazni. Zauwazcie, ze trip poza odkrywaniem siebie samego nie wnosi zadnej nowej informacji z zewnatrz. Po glebszej analizie dojdziecie do tego ze owa informacja sklada sie z rzeczy Wam znanych, lub z Waszych wyobrazen na dany temat. Prawda jest w Nas ale nie chcemy sie z nia pogodzic i szukamy innej. Trip pokaze Wam wszystko co chcecie zobaczyc. Najwidoczniej w wersji wizualnej jest to dla nas bardziej przyswajalne. Nie zryjcie grzybow. Zyjcie tu i teraz
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 12:38:16
>>>>Tripy na wysokich dawkach pokazuja, ze sa niczym innym jak tylko tworem naszej chorej wyobrazni.

czyli rozumiem, ze opisujesz tutaj tą grupę psychonautów (pewnie przeważającą większosc ) ktorzy caly czas babrzą się we wlasnej conajwyzej podswiadomosci i nie są w stanie wyjsc wyżej.
Z jednej strony "to i tak już coś" bo daje to jakąś możliwosc, aby coś tam przerobić w sobie, ale z drugiej strony: to bardzo niewiele i chyba zwykle kończy się na niczym konkretnym.

Wszak same przygotowania do tych "wyzszych etapów" w tradycyjnych scieżkach duchowych zajmowały i zajmują zwykle wiele lat oczyszczania i żmudnych dosyć technik kontroli swojej podswiadomosci i ogolnie jej rozpoznania....
..a tutaj mam wrażenie, ze: wielu by chciało od razu więcej i nie wiedzą po pierwsze jak (i uzależniają to często tylko od pojęć typu s&s i dużej dawki) i nie mowiąc o tym w ogole: PO CO?



odpowiedzodpowiedz tu
Tyx
młodszy psylocyb

postów: 105

zarejestrowano: 2014.05.21


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 13:00:08
Z kazdym z Was, nie trudno sie jest nie zgodzic. Dlaczego?
Bo z jednej strony to ciekawa informacja, ze pacjenci Grofa po 15 sesjach LSD czuli sie wyleczeni albo widzieli poprawe. Tylko to nie ma zadnej wymiernej korzysci dla mnie poniewaz ani nie moge legalnie zalatwic tego LSD ani nie ma takiego odwaznego terapeuty, ktory zrobilby sesje z jej udzialem. Wiec co mi z tego, ze Grof to napisal skoro moj osobisty problem nadal istnieje i tak dlugo, jak sam sobie nie zrobie tej sesji to ksiazka lezy na polce a moj problem nadal jest nie rozwiazany.

Nie jesc grzybow tylko dlatego bo to nasza wyobraznia. Hmmm. Z tym rowniez nie sposob sie zgodzic i nie zgodzic. Dlaczego?
Bo z jednej strony im dluzej je uzywam tym coraz czesciej sklaniam sie do tego przekonania, ale z drugiej strony brandzlowac sie nie wiadomo ile lat za pomoca terapii. O nie kolego. Wybacz, ale jak dla mnie to za bardzo meczace. Powiesz byc moze, ze to samooszukiwanie siebie albo drogie hobby. To wole juz takie hobby i samoszukiwanie sie niz religijna dewocja albo alokoholizm, gdzie dzialaja mechanizmy obronne a jednym z nich jest naprawde bolesne samooszukiwanie siebie. Nie odbieraj teg co napisalem, jako atak na swoja osobe dlatego, ze ja rowniez przeszedlem od fascynacji, ze dzieki psychodelikom lacze sie z Bogiem do stwierdzenia, ze to co widze to tylko i wylacznie moje wyobrazenia. Ale jesli dzieki temu moge byc bardziej empatyczny, kreatywny, polepszyc swoja pamiec, odreagowac nagormadzony i zepchniety do nie swiadomosci bol to ja to wole o wiele bardziej niz wodeczke, kokainke albo dlugie terapie.

Nawiazujac do arahat to ja dzieki polaczeniu psychodelikow i medytacji osignalem kiedys taki stan wewnetrznego skoncentrowania, ze czasami widze te chore mysli w zarodku i dzieki temu one opadaja, jak zwiedle rosliny a ja wiecej usmiecham sie do ludzi.

Innymi slowy. Nawet, jesli psychodeliki nie lacza nas z zadna inteligencja, Bogiem, Akasza itp to i tak wole taka forme spedzania czasu bo poglebia ona moja swiadomosc.
odpowiedzodpowiedz tu
nikt00
starszy psylocyb

postów: 149

zarejestrowano: 2013.08.02


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 13:00:54
Tylko co oznacza to "wyjście wyżej". Bo przecież mogą to być po prostu urojenia poczucia zrozumienia wszechświata, dotknięcia "boskości", podróżowania w zaświatach itp. Skąd możesz na 100% wiedzieć, czy faktycznie dotknąłeś czegoś nowego, czegoś wyżej, czy są to jedynie urojenia, że tak się działo.
odpowiedzodpowiedz tu
nn3x
prapsylocyb

postów: 267

zarejestrowano: 2013.12.15




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 13:50:49
@Tyx, calkowicie sie z Toba zgadzam. Wiekszosc ludzi, ktora interesuje sie tego typu doznaniami, nie robi tego bez powodu. W kazdym z nas cos 'siedzi'. Jednak nie bede sie juz doszukiwal w grzybach boskiego pierwiastka, mimo, ze moje podroze sa pewnie rownie realne jak Wasze. Natomiast jestem bardzo zaskoczony kreatywnoscia mojego umyslu
odpowiedzodpowiedz tu
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 14:50:33
>>>>Tripy na wysokich dawkach pokazuja, ze sa niczym innym jak tylko tworem naszej chorej wyobrazni.

Nie do końca się z tym zgodzę. Byłem w pustce te miejsce przypominało coś takiego http://th01.deviantart.net/fs51/PRE/f/2009/281/e/3/Dharma_Eyes_by_Kaliptus.jpg tylko bardziej pomarańczowe niż fioletowe. Miałem wrażenie, że znam te miejsce bardzo dobrze i odwiedzałem je już wiele razy wcześniej.

Ciężko określić czy pobyt tam był przyjemny czy też nie, bo nie było tam nic, ani uczuć, ani słów.
Ale to co było "niżej" było zwierzęce, przerażające, brudne i bezsensowne. Tak jakbym był skazany na wieczność tego bezsensu i nie mógł się z niego uwolnić.


arahat dobrze gadasz, grzyby nie są drogą na skróty. Za drogi na skróty często się wiele płaci.


W moim życiu jest miejsce na grzyby, jako malutki dodatek. Ale im więcej uwagi im poświęcałem to zauważyłem moje słownictwo się zmienia na psychodeliczne, moi znajomi się zmieniają na takich co też spożywają, ale też takich którzy po prostu ćpają i nie tylko grzyby, ale wszystko co leci, ciężej mi było rozmawiać z ludźmi "niewtajemniczonymi" i zaniedbywałem inne części mojego życia to zrozumiałem, że to w trochę złym kierunku idzie - równowaga została zachwiana.

PS. Ilu z was czytało: http://psilosophy.info/mvtgeofjbejsagfwcaagboeg ?
odpowiedzodpowiedz tu
nn3x
prapsylocyb

postów: 267

zarejestrowano: 2013.12.15




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 18:18:22
Tez bywam w miejscach, w ktorych mam wrazenie, ze znam je na wylot. Znam je tak dlugo jak trwa cala wiecznosc. Bywalem tam setki, tysiace razy i tak w nieskonczonosc bede tam bywal. Ale gdy w takim momencie masz ze soba logiczna analize (co losowo sie zdarza), strwierdzisz ze struktura tego miejsca, to co tam widzisz, jest zbudowana tylko i wylacznie z rzeczy ktore znasz z naszej przestrzeni. Nie ma jakis dziwadel, ktorych bys nie znal, nie wymyslil, albo nie byl w stanie wymylec. Efekt znajomych miejsc, przestrzeni, istot miewam za kazdym razem, czy to po grzybach czy innych psychodelikach. Pewnie da sie to wytlumaczyc zjawiskiem dejavu. Robi sie jakies zwarcie w mozgu
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 18:52:44
>>Tylko co oznacza to "wyjście wyżej". Bo przecież mogą to być po prostu urojenia poczucia zrozumienia....

no i tutaj wychodzi podstawowe niezrozumienie i dlatego też tak czesto w kontekstach grzybowych zachęcam ludzi aby sięgneli do niektorych z nauk duchowych- to moze nakierować.
człowiek szukający jakiś okreslonych doświadczeń, które bedzie nazywał oswieceniem, zrozumieniem, mistycyzmem, itd--- jest skazany z góry na niepowodzenie.
Tzn- tak, moze znaleźć wszystkie te wspaniale doswiadczenia, bo one są ale one wszystkie przeminą (taka jest zresztą natura kazdych stanów i doświadczeń) i pozostaje po nich conajwyżej wspomnienie
i następujący po nich ciąg mysli który bedzie pchał człowieka w stronę ....no wlaśnie jaką ?


>>>>Jednak nie bede sie juz doszukiwal w grzybach boskiego pierwiastka, mimo, ze moje podroze sa pewnie rownie realne >>jak Wasze. Natomiast jestem bardzo zaskoczony kreatywnoscia mojego umyslu

no wlasnie i to jest myśle zdrowe dosyć podejscie- o ile dobrze cię rozumiem.
pamiętam swoje początki z praktyką medytacji zen i spotkalem wtedy człowieka, ktory powiedzial coś rodzaju
ze kiedyś uważał siebie za "uduchowionego" człowieka, a teraz widzi, ze nie ma czegoś takiego jak duchowosc.

Dobrze prowadzona medytacja lub poznawanie siebie za pomocą grzybów ma pokazywać rzeczy bezpośrednio. I to jest może główna ich zaleta.

Odnosnie tematu głównego: mamy wszyscy tendencje, aby walczyć z sobą, aby za pomocą czegoś z zewnątrz (grzybów, medytacji....) załatwić TO COŚ W SOBIE raz na zawsze. Wierzymy, ze to jest możliwe i Szukamy tego złotego środa albo rozstrzygającego tripa
TO nie jest generalnie złe podejście i ma ono troche uzasadnienia - ale duzo lepsze efekty bedą jesli ppracujemy głównie (zamiast tej tendencji wojowniczej) np. nad
samoakceptacją,
pokochaniem siebie,
akceptacją tego co się wydarza itd...
itd
rozwiązanie jest duzo bliżej niż sie mysli.









odpowiedzodpowiedz tu
Echinokaktus
prapsylocyb

postów: 350

zarejestrowano: 2012.11.26




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 19:46:46
Zawsze kiedy czytam o samoakceptacji, pojawia się we mnie wewnętrzny sprzeciw. Czy to znaczy że psychopata który dla zabawy lubi znęcać się nad inną istotą ma to w sobie pokochać, i być szczęśliwy z tego powodu? Albo czy człowiek zarozumiały, egoistyczny i niezręczny też ma zaakceptować to i dalej być takim?

Nie chcę tu uprawiać erystyki, ale chodzi mi o coś takiego, że w moim odczuciu nie zawsze powinniśmy akceptować w pełni siebie, bo możemy stanąć w miejscu, i nie spróbujemy czegoś w sobie naprawić.

Jasne, ludzie czasem mają wobec siebie nierealne, albo nieadekwatne wymagania, jak na przykład dziewczyny które wiecznie uważają się za grube i brzydkie, bo porównują się do szczap z okładek magazynów. Wtedy samoakceptację rozumiem, lecz mi chodzi tu o samoakceptację tych naszych jakości, które są w jakiś sposób destruktywne. Co wtedy?
"Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 20:47:26
nie to mam na myśli pisząc o samoakceptacji.
trzeba byc samo-świadomym aby faktycznie przyjmować to co w nas się wydarza.

Jeśli jesteś w pełni świadomy uczucia, zachowania, reakcji jaką masz- i dajesz sobie
przede wszystkim mozliwosc aby odczuć ją do końca- taką jaka jest tzn. nie walczysz z tym czymś
czyli w pełni akceptujesz ze zachowujesz się lub reagujesz tak jak reagujesz
to dopiero wtedy możesz to coś zmienić i przetrasformować.

ponieważ
oddzielając się od tego czegoś (tzn. raczej przestając się utożsamiać, ze to jest moje i to jestem JA)- wtedy
w naturalny sposób mozesz to odpuścić. Odpuszczasz rzeczy niekrzystne a wspierasz krzystne. Na zasadzie uwagi jaką dajesz i jakie emcoje w sobie samym karmisz.

Utożsamianie się mocne z wlasnymi myslami na swoj temat powoduje, ze trzymamy je mocno, dbaby o nie,
pielęgnujemy i one (jesli są niekrzystne) nadal nas nawiedzają bo dajemy im uwagę.

1. ROzpoznać JE, uświadomić sobie
2. zaakceptować tzn. nie walczyć z tym czyms. Bo walka to paliwo dla istnienia tego czegoś.
3. patrzeć na nie bez emocji i oceniania
4. zauważyć, ze nie są "nami"

odpada samo, nie ma wyjścia.








odpowiedzodpowiedz tu
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.10 22:33:13
Obserwując co piszecie, wiele tematów poruszał John Bradshaw w książce "Toksyczny Wstyd", ja znalazłem tam wiele odpowiedzi i zrozumienie wielu mechanizmów mnie samego. Wiem, że większość oleje to, bo "dużo książek już przeczytałem", "mam co innego do czytania", "szkoda mi na to czasu" itd. Ale może ktoś przeczyta i wyciągnie lekcje dla siebie. Bardzo dobra książka według mnie, otwiera oczy.


Może ktoś z obserwujących temat wypowie się, jak grzyby wyglądają z punktu przyjmowania rekreacyjnego-rozrywkowego?


Czy ktoś z was uczestniczył kiedyś w ceremoniach takich jak np. ceremonia Ayahuasci?
odpowiedzodpowiedz tu
termit
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 05:59:38
a mnie ostatnio zostawiła dziewczyna, po części również w mojej winy, nie starałem się itd.. przez 3 dni czułem się tak samo jak podczas złych przeżyć holotropowych - lęk, klaustrofobia, niemożność wyjścia z sytuacji, przemyślenia o przeszłości, wyciąganie wniosków, staranie się zmienić coś aby było jak dawniej - bezskutecznie, obwinianie siebie, natłok różnych myśli, ucieczka do ,,łona" - brak ciepła kobiety itd itd, dla mnie nie trzeba jeść grzybów - wystarczą trudne chwile w życiu, które ZAWSZE nas czegoś nauczą, jeśli tylko przeżyjemy własną śmierć. Dzisiaj już czuje się lepiej, zaczynam dostrzegać pewne rzeczy, jest jakaś nadzieja.. powoli, powoli wszystko się zmienia... życie to ciągły proces i każdy z nas ma w nim swoją rolę. Niech miłość będzie z wami
odpowiedzodpowiedz tu
termit
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 06:01:27
dodam, że mam już kilkanaście tripów za sobą..
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 06:55:37
fmx- dlaczego tak piszesz? ja chętnie bym przeczytal Toksyczny Wstyd i juz wlasnie pozwolilem sobie sciągnąć z chomika.
a odnosnie wczesniejszego co pytaleś- to ten tekst psychodeliczny na bazie tybetanskiej ksiegi umarlych byl chyba pierwszym zaraz jak tu trafilem. Mysle, ze jest w nim duzo racji- choc to tylko mapa. A mapa nie rowna sie teren.
odpowiedzodpowiedz tu
nn3x
prapsylocyb

postów: 267

zarejestrowano: 2013.12.15




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 08:33:18
Ah, mialem jeszcze napisac o moim tripowym weekendzie. W ostatnia sobote i niedziele mialem dosc duzo pracy przed domem. Slonce bylo ostre, dawalo po czajniku a ja nienajlepiej sie czulem (wyzsze temperatury mnie oslabiaja). Praca byla glownie na sloncu, w pozycjach na kuckach lub stojacej, tak naprzemian. Co ktorys raz, gdy wstawalem mialem zajebisty zawrot glowy. Rzadko sie takie zdarzaja, a jeszcze nigdy dziesiat razy w ciagu jednego dnia. Zawroty trwaly srednio 5-7 sekund, a byly na tyle silne, ze momentami tracilem swiadomosc na pare sekund. Szybkie, zaskakujaco mocne wejscie i przez 2-5 sekund w odmiennym stanie swiadomosci. Gdybym mial go porownac, to niezwykle trafnym bylby stan tuz przed zmiana przestrzeni po grzybach, ten moment gdy nasza swiadomosc opuscila juz nasza 'rzeczywistosc' a potrzebuje jeszcze chwili by dostroic sie 'innej'. Nie zdarzylo sie to po raz pierwszy. Juz wczesniej zastanawialem sie dlaczego zawrot glowy jest podobnie odczuwany jak stan po psychodelikach, a tego dnia mialem wyjatkowa okazje badac to co chwile. Nie jestem lekarzem i nie wiem co dzieje sie w mozgu podczas zawrotu glowy. Mysle, ze stan ten jest w pelni wytlumaczalny przez medycyne. Mistyczno-magiczne zawroty glowy
odpowiedzodpowiedz tu
fmx
młodszy psylocyb

postów: 84

zarejestrowano: 2014.05.16


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 11:26:05
arahat "a odnosnie wczesniejszego co pytaleś- to ten tekst psychodeliczny na bazie tybetanskiej ksiegi umarlych byl chyba pierwszym zaraz jak tu trafilem. Mysle, ze jest w nim duzo racji- choc to tylko mapa. A mapa nie rowna sie teren."
Świetnie to ująłeś.

A dlaczego z książka tak piszę? Bo większość moich znajomych jest po prostu zbyt leniwa, żeby przeczytać książkę.
odpowiedzodpowiedz tu
Echinokaktus
prapsylocyb

postów: 350

zarejestrowano: 2012.11.26




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.11 12:05:16
arahat, powiedzmy że rozumiem do czego dążysz.

nn3x - jeśli chodzi o te zawirowania w głowie, to zakładam że jesteś niskociśnieniowcem. A kiedy do tego dodamy upał rozszerzający naczynia krwionośne, plus pracę w kuckach, lub schyleniu, mamy gotowe niedokrwienie mózgu podczas wyprostowania się. Krew przez moment nie daje rady dostać się do górnych partii ciała, i czujemy lekki haj.

cytat: arahatMapa nie równa się teren


To nie przypadkiem słowa Jean'a Baudrillard'a, jednego z autorów teorii symulakrów?
"Czy ogród sam w sobie nie jest wystarczająco piękny, byśmy musieli w nim jeszcze umieszczać wróżki?" - Douglas Adams
odpowiedzodpowiedz tu
Stefan
Kucharski OCD
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.12 10:29:30
Antologia mistyki polskiej tom 1 - Marian Zawada OCD
str. 56

Pierwszy jest świat materyjalny zwany sensibilis (zmysłowy), który w sobie wszytko to zamyka, cokolwiek w nim pojmują zmysły zdworne (zewnętrzne), bestyjalskie także i imaginacyja, i pasie części cieliste, o których święty Paweł mówi: bestyjalski człowiek nie pojmuje tego, co jest z Ducha Bożego (1 Kor 2, 19-15).

Drugi świat jest subtelniejszy, który się składa z racyj doczesnych i ludzkich, pozornych i fałszywych, nieprzebranych dyskursów, tak samych niecnot: pychy, łakomstwa, nieczystości, etc., jako i cnót fałszywych, płaszczykiem tylko prawdy odzianych, podobieństw[a] prawdziwych cnót mających, ale są fałszywe i przewrotne. Tuż należą wszytkie sądy o rzeczach ziemskich i doczesnych, fałszywe, kłamliwe i opaczne przeciwko wadze świątnice Pańskiej, którą wagą fałszywą tak wysoko trzymają, o honorach, słowach doczesnych i ludzkich, o bogactwach ziemskich i czackach (zabawkach) ich, o pociechach światowych, płonnych i krótkich, którym koniecznie kazano smutkiem kończyć lubo tu, lubo na onym świecie; z wszytkich tych racyj, także rozsądku własnego i wolej własnej i wszytkich kłamstw, lubo sądów, które się nie stosują do reguły prawdy, Ewangelijnej Świętej i przykładu Chrystusowego, ze wszytkiego tego świata i szerokości jego niezmiernej trzeba winijść i opuścić go cale; kto chce tego Baranka niepokalanego ofiarować i pożywać go i być przemieniony w niego. Trzeba wszytek stary kwas wyrzucić i starego człowieka, syna pierworodnego faraonowego zabić.
...
Trzeci świat jeszcze wyższy i subtelniejszy składa się [z] rzeczy rozumnych, duchownych i subtelnych, jako znajomości istności boskiej. Znajomości Trójce Przenajświętszej, umiejętności [znajomości] przymiotów boskich, kondycyjej natury, przymiotów i zacności anielskich także umiejętności teologicznej i dyskursów wysokich o rzeczach wszytkich wiary, lubo inszych, kiedy człowiek tych rzeczy szuka z ciekawości: abo dla pasienia tylko i delektowania rozumu swego, abo dla pychy i próżnej chwały, dla pokazania się i wystawienia na inszych, abo dla opiniej i rozumienia o nas wielkiego u ludzi, abo dla pożytków, wczasów i wygód naszych, które nam respektami (względami) z nauki i umiejętności przypaść mogą, ze wszytkiego tego świata i rzeczy jego. Trzeba wynijść i opuścić je, bo diabeł to wszytko lepiej umie i subtelniej dyskursuje, ale wszytko złe, bo nie czystym i nie świętym końcem, który jest sam Pan Bóg i czysty, i święty, i chwała jego, i zapalenie się bliskie w miłości jego przez nauki nabyte. Przydaj do tego świata i tę część jego niezmierną, która jest, kiedykolwiek cnót szuka, lubo wiele uczynków dobrych gromadzi, stara się siedm darów Ducha Świętego dostąpić: cnot wysokich, teologicznych, doskonałości wielkiej, bogomyślności stopniów wysokich i inszych wiele łask, darów i faworów (łask) boskich, pragnie i szuka, ale nie dla samego smaku boskiego i podobania się onego, raczej dla swego pożytku, pociech swoich i smaków duchownych; swojej wielkości i zacności w niebie nad inszych, że nam ta wielkość w niebie jest pożyteczna, niejako chwale Bożej służy nasza wielkość i świątobliwość, lubo miłość. Wszytko to jest świat subtelny, kwasem starego człowieka zakalony (splamiony), świat duchowny abo raczej Egipcjan w anioła światła przemieniony. Wszytkich tych fałszywych aniołów, lubo Egipcjany, trzeba potopić w Czerwonym Morzu męki i śmierci Chrystusowej, którą nic Chrystus nie szukał swego, tylko chwały Bożej i naszej. Dlategoż sam tylko jest naleziony arcykapłan, położyć się barankiem i ofiarą na ołtarzu krzyżowym Bogu Ojcu.

Czwarty świat jest rozum przechodzący, to jest umysł obnażony od wszytkich obrazów rozumnych i figur, który tak stanie goły i zapomniały wszytkiego stworzenia przed Panem Bogiem natury samej, jako był sam w sobie przed stworzeniem wszytkiego i niepojętego, lubo nieznajomego Boga, którą jednak nieznajomością i ciemnością tak się kontentuje i delektuje człowiek, że szczególne znajomości o Bogu i delectacyje przez obrazy rozumne, pojęte w dziełach, jeszcze świecące, za mało sobie ma, abo za nic, raczej za świeczki ku słońcu, tak, jakie obrazy, szczególnych znajomości względem przepaści niepojętności boskich, ale i z tego świata natury podniesiony do Pana tylko natury, lubo obrażonego sposobem tylko filozofskim, w granicach natury stojącym; trzeba z niego wyniść i wybić się, bo natura by najwyżej podniesiona, nie zbawia i Boga nie zasługuje, ale jest czcza i próżna, lubo próżnujących modlitwa. Jako pismo o naturze mówi, iż z początku ziemia była czcza i próżna, i sucha, i ciemności były nad przepaścią umysłową, pojętnością samego Boga, póki Bóg nie rzekł: niech się stanie światłość, to jest wiary na[j]przejaśniejszej, przechodzącej wszytkie rozumne i przyrodzone światłości, które wiara ćmi, lubo w ciemność obraca, jako Paweł święty mówi do Rzymian: cokolwiek nie jest z wiary - grzech jest i sam rozum najwyższy w tym ogołoceniu, jeśli go wiarą nie poświęci i nie oświeci, zostaje się modlitwą próżnujących, ciemną i niepożyteczną, jako miesiąc bez słońca, bez którego raczej defekty rodzić musi. Zaczym trzeba dzień wiary świętej i łaski oddzielić od nocy natury, którego działu i rozerwania nie może nic lepiej i calej uczynić jako wiara i ukrzyżowanie z Chrystusem, które dzielą między Egipcjany a Izraelem, którym, to jest krzyżowi i wierze, natura ustępuje i niszczeje jako morza Izraelowi przechodzącemu do Ziemie Obiecanej na ofiarowanie i pożywanie baranka, stąd Dawid: coś się stało morze (to jest) złości, żeś uciekło przed wiarą i łaską krzyżową.

Te są wyjścia z Egiptu, lubo ze świata, lubo z samego siebie człowiek, których, jeśli kto cale nie uczyni w najwyższej części ducha, doskonale ofiarować nie może ani pożywać Baranka, który o sobie rzekł do Augustyna: pokarm[em] jestem wielkim, postępuj, a będziesz mię pożywał. Tłusty jest chleb Chrystusowy, przyniesie delicyje królom, to jest doskonałym zwycięzcom siebie. W wieczór kazano baranka ofiarować, bo każdy człowiek na końcu dni żywota swego ma się oddać na ofiarę całego ofiarowania z Chrystusem, to jest ma być z nim doskonale ukrzyżowany na skończeniu żywota. Jeśli rzeczesz, że baranka i rano kazano ofiarować, tak rozumiej, że człowiek poczynający ma jako na[j]gorętsze i najdoskonalsze przedsięwzięcia cnót i rad naśladownictwa Chrystusowego przedsięwziąć do czynienia, lubo jeszcze nie zdoła wykonania, ale Pan chce tę ochotę widzieć w sługach swoich, żeby się nic z baranka nie zostawało, czego by człowiek afektem wolej dobrej nie miał ogarnąć i ogniem miłości, lubo pragnienia, strawić.

Nad wieczorem też światów świata Chrystus jest ofiarowany. Wszytko mnóstwo ludu izraelskiego Baranka ofiarowało, bo każdy człowiek na duszy jest kapłanem tej przezacnej ofiary, nawet i białegłowy.
...
Chrystus nie jest z tego świata ani z dworu jego, o którym Pan mówi u Jana, iż książę tego świata jest na dwór wyrzucony, Chrystus zaś wszytkie wnętrzności domu umysłowego ma opanować i w niem wszytek mieszkać, ma opanować, nie rozrywając afektu jemu samemu powinnego do zdwornych rzeczy światowych i doczesnych.
...
Ma mieć takie obuwie na nogach; wyzucie nóg, lubo bosota znaczą ogołocenie i obnażenie rozumu naszego i apetytów wszytkich rzeczy doczesnych i światowych, kto zaś chce pożywać Baranka wielkanocnego, ma nagość swoich nóg przemienionych odziać uwagą dóbr wiecznych i Boskich, także miłości Jego nieskończonej, która nas w tym sakramencie poi i chlebem nieśmiertelności karmi. Niechaj te obie dwie nodze odziewa wiarą boską, aby nie obrazieł (uraził) nóg swoich na kamieniach raczej ludzkich sideł i błędów heretyckich.
...
Chrystus człowieka bestyjalskiego przez cnoty czyni człowieka niebieskiego do miary własnej ludzkiej i honoru naprawionego. A przez dary Ducha Świętego czyni miary anielskiej dochodzącego [Ap 21]. Miarą ludzką, która jest anielska (Mt 9), będą równi aniołom Bożym, do którego szczęścia, zacności i wysokości, aby człowiek przyszedł, wlał mu Bóg siedmiorakiego Ducha Boskiego i anielskiego, którego Izajasz opisuje: spocznie nad nim duch mądrości, duch rozumu, duch rady, umiejętności, pobożności męstwa i bojaźni. Przez które dary Ducha już się człowiek nie stosuje do bestii ani do podobieństwa ich, ale staje się jeden duch z Bogiem i anioły Jego, bo to, co było w człowieku bestyjalskiego, zduchowniawszy przechodzi i zmartwychwstaje duchownie, duch i żywot, syn Boży, podobny Bogu uczestnik natury boskiej.
odpowiedzodpowiedz tu
Jacob
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.13 09:22:41
Witam.

Po pierwsze muszę powiedzieć że odgrywa się tu szalenie interesujący temat który wciąż ewoluuje.

Zacznę swoją wypowiedź od odpowiedzi na podstawowe pytanie: Po co?

Tu ckliwa historia początków mojej przemiany duchowej. Jest ona zbędna w odpowiedzi, ale pomoże wam zrozumieć moje motywy i sytuację. Jeżeli kogoś to nie interesuje i nudzą go takie opowieści, niech to ominie:
____________________________________________________________________________________________________________________________
W swoim życiu przeżyłem 4 tripy grzybowe z których tylko jeden był na tyle silny żeby wywrzeć na mnie jakieś wrażenie, a co za tym idzie ruch w moim rozwoju duchowo mentalnym. Pamiętam to jak dziś kiedy zjedliśmy ze znajomymi po ok 2,5 g suszonych meksykańców i zamknęliśmy się w jednym z domów kolegi. Z perspektywy czasu widzę że to co zrobiłem było złe. Nie było mowy o jakimkolwiek s&s i tylko ja miałem jakieś lekko uduchowione podejście do tej tematyki. Wiedziałem że psychodelik nie jest zabawką, nie jest narkotykiem, nie jest dla wszystkich a jednak uraczyłem swoimi dziećmi pięcioro "najlepszych" przyjaciół. Wtedy się zaczęło. Długość tripu od ok 8 h do 5 lat, pozytywność od -8 do +1000, wnioski ja: ... inni: nigdy więcej. Dla mnie ten pierwszy trip był początkiem czegoś wielkiego. Większość osób miała "złą fazę" i chciała żeby to się jak najszybciej skończyło. Świat po grzybach był jak by przejściem przez drzwi na drugą stronę. To jest to, a tamto jest tam. To czego doświadczyłem przeszło moje wszelkie oczekiwania, poczułem się jak bym wrócił do domu. Albo raczej jak bym w końcu to udowodnił. Zawsze czułem się trochę wyalienowany, zawsze czegoś poszukiwałem jak by było coś więcej. WIedziałem że jest coś więcej głęboko pod skórą i wtedy to udowodniłem. Czułem się w głowie świetnie, miałem nastawienie typu "WIEDZIAŁEM, WIEDZIAŁEM, ŁAAAAAŁ!!!". W końcu udało mi się wyrwać z Truman Show. Trip nie należał do najcudowniejszych i najwartościowszych, porównując do opisów waszych i innych zanurzających się w nieskończoności pustki i umysłu. Jednak pokazał mi że to co widzimy nie jest jednak jedynym światem, ale że jest ich nieskończoność. Nie było żadnych wizualizacji czy podróży w nieznane. Było jednak te uczucie jedności nie tylko z przyrodą, przedmiotami, światem czy wręcz galaktyką ale ze WSZYSTKIM. Czułem jak przepływa przeze mnie rzeka istnienia, czystej nieskazitelnej świadomości, a my jesteśmy malusienką cząstką tego wszystkiego.
Nie będę się dalej rozwodzić na temat tego przeżycia który otworzył mi oczy na to czego cały czas szukałem. O tamtego tripu który miał miejsce gdzieś na przełomie 2011/2012 roku nie miałem żadnej podróży grzybowej i jedną podróż na innym psychodeliku 2C-P który niestety wbrew swoim zasadom wziąłem po nocy w klubie którą spędziłem w ekstatycznym transie na Mefedronie w klubie w moim mieście. Przez wcześniejszy setting ciała i umysłu euforycznym stymulantem i "rytualnym" tańcem przez całą noc do hipnotycznego D&B, po uwolnieniu mego umysłu z okowów go za pomocą środka psychodelicznego straciłem trochę kontakt z rzeczywistością i trip skończył się, powiedzmy, bardzo nieprzyjemnie, wręcz tragicznie. Od tamtej pory nie jadłem ani grzybów ani żadnych innych enteogenów.
To jednak naprowadziło mnie na prawdziwą ścieżkę przemiany duchowej. Zagrzało mnie do poszukiwania odpowiedzi, ludzi takich jak ja i pracy nad sobą. Medytuję, jeżdżę na 2 tygodniowe (darmowe) obozy medytacyjne które naprawdę ucza bardzo dużo i pokazują wielce niezbadane miejsca umysły, świadomości, podświadomości i duszy. Nauczyłem się obserwacji własnych emocji i zachowań, ich akceptacji i "działania, poprzez niedziałanie". Wiem co mam robić, jaką ścieżką idę, gdzie szukać odpowiedzi, jak pracować nad sobą i niwelować natrętne myśli, nawyki, schematy. Ogólnie jak leczyć siebie. Teraz grzyby wróciły przez przypadek do mojego życia i wiem że nie jest to przypadek, ponieważ gdyby nie postęp jaki poczyniłem od ostatnich doświadczeń z nimi, proces przypadków jaki mi je przywrócił do mego świata by nie zaistniał.
____________________________________________________________________________________________________________________________

A to po to aby odkrywać, badać i się rozwijać. Dla mnie grzyby i inne enteogeny ukazują świat który jest miliardową część milimetra za naszymi powiekami, w każdej komórce naszego ciałą, w kamieniu, suszarce do włosów i widoku rozgwieżdżonego nieba w bezchmurną noc. Ukazuje coś co z nami koegzystuje i wpływa na nasz świat w każdym jego aspekcie i odwrotnie. Daje mi wiedzę i wtajemniczenie. Wznosi moje postrzeganie i usprawnia zrozumienie tego co mnie otacza. Uczy mnie pokory i przyjmowania. Dawania i nie oczekiwania zapłaty. Uczy obserwować i być obserwowanym. Uczy być częścią tego procesu który nazywamy istnieniem bez absurdalnej chęci zapanowania nad tym wszystkim co się dzieje w okół. Przede wszystkim pozwala mi poznać przyjaciół jakimi są inne światy, przyroda, przypadek, dusza i dusze, istoty, emocje, pragnienia, wibracje, światło, energia, umysł, ciało, świadomość i wiele innych... i WSZYSTKO INNE. Wszyscy jesteś w tym wszystkim CZYMŚ i wszystkim. Bo bez tego czegoś czym jesteśmy, wszystko inne nie mogło by zaistnieć. Tylko od naszego świadomego, bądź nie świadomego wyboru zależy czy będziemy pierwiastkiem postępu czy regresji procesów ( jedno i drugie jest tu niezbędne). Jednak świadomie możemy wybrać czy będziemy w tym wszystkim MIŁOŚCIĄ czy STRACHEM, a nikt chyba nie chce być tym drugim. Jesteśmy ludźmi i mamy wszystkie właściwości które są przypisane istotom z naszego gatunku. Jesteśmy przez to obarczeni ciężarem jaki niesie ze sobą odpowiedzialność bycia człowiekiem. Mamy umysły które zawładnęły całkowicie naszym życiem poprzez: kompleksy, strach, pragnienia akceptacji i bycia docenionym, urazy związane z rodzicami, seksualnością czy odmiennością. Jednak to wszystko jest tylko poprzylepianymi etykietkami do esencji tego czym jesteśmy, czyli czystą świadomością. Już teraz każdy z nas na polecenie może doznać oświecenia gdyby nie to że z tymi etykietkami utożsamiamy. Doświadczenia psychodeliczne dają wejrzenie w to co jest ponad nami. Dzięki temu niezapomnianemu tripowaniu widzę jakie te etykietki są fałszywe i nie realne. Umniejszają one to co daje im siłę - umniejszają ich znaczenie. Ja któremu dane jest dostąpić świadomości innych światów, w końcu czuję się W DOMU. Czuję się częścią czegoś wielkiego, częścią WSZYSTKIEGO. Wtedy odpada przywiązanie do rzeczy które mnie unieszczęśliwiają i zaczynam móc dokonać wyboru pod nazwą "JESTEM SZCZĘŚLIWY".


Druga kwestią jaką chciałbym poruszyć jest to o czym napisał @nn3x

"Tripy na wysokich dawkach pokazuja, ze sa niczym innym jak tylko tworem naszej chorej wyobrazni. Zauwazcie, ze trip poza odkrywaniem siebie samego nie wnosi zadnej nowej informacji z zewnatrz. Po glebszej analizie dojdziecie do tego ze owa informacja sklada sie z rzeczy Wam znanych, lub z Waszych wyobrazen na dany temat."

To zrozumiałe że wszystkie wizje których doświadczasz składają się z informacji które mamy w swych głowach. Uwalniając swój umysł za pomocą psychodelików podłączamy się do realności innych światów i czerpiemy z nich informację. Jednak nasza percepcja ograniczona jest przez język skojarzeń jakie mamy we własnych głowach. Przekaz który utrzymujemy za pomocą naszych 5 podstawowych zmysłów używa pojęć, znaków i symboli z naszej własnej podświadomości. To jak z nauką matematyki. Trudne zadanie poznajemy na zasadzie skojarzeń. Kolejne kroki zagadnienia ulegają dekonstruktywnemu myśleniu i są rozbite na prostsze części które kojarzą nam się z tym co już znamy w swoim umyśle. Jest to prosty sposób poznawczy i zasada logicznego myślenia. Dobrą alegoria jest Hiszpan który próbuje wytłumaczyć jakieś skomplikowane zagadnienie anglikowi. Używa słów i mowy ciała tak żeby odbiorca zrozumiał ostateczne znaczenie przekazywanej informacji. Spróbuj nie intelektualizować swoich doznań i szukać czegoś nowego, bo nic czego nie ma w Twoim umyśle nie może tak łatwo się w nim objawić. Inna kwestia dotyczy natomiast naszego postrzegania intuicyjnego. (To jest tylko moje zdanie i spojrzenie na sprawę) Intuicja jest w moim rozumieniu 6 zmysłem. O prawdziwości "wizji" nie świadczy jej postrzeganie, bo postrzegać możesz na wiele sposobów, ale jej odczuwanie. Musisz czuć rdzeń doświadczenia zamiast próbować go tłumaczyć i filtrować przez ograniczony umysł logiczny. Właśnie to jest bariera która jak na razie jest nie do przebicia dla zjednoczenia nauki i duchowości czy metafizyki. Pewne rzeczy się po prostu doświadcza i wie się że są prawdziwe, a tylko rzeczy bliskie ram naszej rzeczywistości da się opisać za pomocą naszych symboli. Jak możecie zauważyć, mowa, grafika, muzyka są tylko uogólnieniem przekazu który upraszczamy do formy dającej się przekazać bez połączenia ponad wymiarowego dwóch lub więcej dusz. Nie opiszesz świata nie materialnego za pomocą materialnych narzędzi tj. fal dźwiękowych, świetlnych. One się tak jak by dostosowują do naszego sposobu postrzegania. Tylko całkowite przebudowanie od fundamentów naszego postrzegania i systemu wartości możemy wynieść się ponad ramy narzucone nam przez suchy umysł tysiące lat temu, podczas powstawania naszej cywilizacji.


Na razie to na tyle mojego wkładu w wątek. Mam nadzieje że miło wam się będzie czytać moje przemyślenia, a temat rozwinie się dalej.

Pozdrawiam.

odpowiedzodpowiedz tu
Tyx
młodszy psylocyb

postów: 105

zarejestrowano: 2014.05.21


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.13 11:26:02
Skoro podlaczamy sie do realnosci innych swiatow, ale przez ograniczenona percepcje informacje z tamtd pochodzace sa przeformulowywane do czegos nam znanego i bliskiego to dlaczego nie mozemy sie podlaczyc do realnej sytuacji z tego swiata,w ktorym zyjemy. Przeciez powinno byc to prostsze anizeli laczenie sie do swiatow, ktorych tak naprawde, jako czlowiek nie jestes w stanie potwierdzic bo ani tam nie polecisz ani nie masz 100% pewnosci, ze to co odbierasz telepatycznie jest prawda. Widzialem kiedys z daleka, jak moja dziewczyna rozmawia z kolega, ale nie slyszalem o czym rozmawiaja. Zrobilem sobie sesje i przy okazji, w obiektywny sposob chcialem sie dowiedziec od tej wyzszej inteligencji o czym rozmawiali. Zebym stekal i klekal; modlil sie i prosil wyzsza inteligencja nie zrobila tego dla mnie. Dlaczego? Przeciez nie laczylem sie z zadnym 3,4,5,6,7,8,9 wymiarem, ktorego realnosci nie jestes w stanie sprawdzic. Chcialem dowiedziec sie czegos co mialo miejsce realnie, w tym swiecie i co widzialem na wlasne oczy. Wyjasnij mi to prosze bo to co ja poczulem w tej sesji to to, ze nie jestem wyjsc poza swoj umysl i stworzyc sobie nawet hipotetycznie czegos czego nie uslyszalem w swojej obecnosci? Takie mialem odczucie. Nie zadne:" Jestes zazdrosny i nie powiem Ci bo duchowo nie jestes na to gotowy, tylko zwykle uczucie, ze skoro nie dolecialy do mnie nawet szczatki ich rozmowy to, jak my czy ja Twoj umysl mam Ci cokolwiek z tego stworzyc."

A druga sprawa jest wlasnie to co widzisz podczas sesji z przeszlych wcielen. To, ze poczujesz cos bardzo mocno i realnie sprawia, ze mocno w to wierzysz, ale skad masz ta 100% pewnosc, ze to nie Twoj umysl probuje stworzyc cos na poczekaniu, zeby zaspkoic Twoja potrzebe, jaka jest zadane przez Ciebie pytanie. Nie masz jej. Zakladasz, ze to prawda bo to wszystko co zostalo Ci przedstawione bylo takie realne, takie mocno odczuwalne i tak sensownie ukladalo sie w calosci. Lepiej to widac na zapomnianych sytuacjach z tego zycia, kiedy psychodelik pokazuje Ci jakas sytuacje z przeszlosci, ale w pierwszej chwili nie dowierzasz. Dopiero po sesji zaczynasz dochodzic prawdy i szukasz w glowie juz bez oddzialywania swietej rosliny czy tak sie w rzeczywistosci wydarzylo. Nie jednokrotnie odkrywasz, ze taka sytuacja rzeczywiscie miala miejsce,ale dlaczego wtedy mozesz powiedziec, ze grzybki sa cudowne, Ayahuasca jest boska. Bo jestes realnie to w stanie potwierdzic i zrozumiec, jaki wywarlo to na Ciebie wplyw.






odpowiedzodpowiedz tu
Jacob
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.13 12:55:40
Nie mogę udzielić Ci konkretnych i faktycznych odpowiedzi. Wszystko co pisze jest moją wizją świata:

W moim rozumieniu nie jesteśmy w stanie doświadczyć bezpośrednio sytuacji należących do innych wymiarów ponieważ nasze narządy postrzegania i umysł który je przetwarza na symbole nie są w stanie je przyjąć w czystej niezmienionej formie i nam ich przedstawić do świadomości. To jak ze spektrum światła. Długości fal które jesteśmy w stanie zaobserwować mieści się w zakresie około 350-750 nanometrów. Niżej masz światło ultrafioletowe, a wyżej podczerwień. Gdy jesteśmy w świecie w którym rzeczy odbijają bądź emanują światłem ultrafioletowym i niższym to po prostu nie jesteśmy w stanie zobaczyć nic co nas otacza. Psychodeliki rozszerzają świadomość, otwierają nasz umysł, sprawiają że nasze synapsy pracują w sposób praktycznie niemożliwy, dzięki czemu jesteśmy w stanie zarejestrować te wydarzenia dziejące się gdzieś równolegle z naszymi. Bądź dziejące się absolutnie w czasie, ponieważ nie ma czasu absolutnego więc równie dobrze możemy patrzeć na to w sposób że czas nie istnieje. Daje man możliwość bycia światkami nie tylko zjawisk ze świata materialnego i powierzchownie emocjonalnego, ale również innych światów które koegzystują razem z nami.

Dla sprostowania- nie miałem na myśli, że wchodzimy do wyższych wymiarów 3, 4, czy nawet dla bardziej zaawansowanych 5 i 7. Moim zdaniem po prostu dostrajamy się do odbierania rzeczy które dzieją się tu w tym miejscu i w dalekich wymiarach jednocześnie. Słowa "wejście w świat" są zwykłym uogólnieniem pozwalającym mi zgrabnie (chodź niezbyt dokładnie) sprecyzować co mam na myśli. Moim zdaniem określanie czasu i miejsca jest nie trafione, ale wygodne przy dyskusjach z ludźmi którzy odbierają nowo poznany świat rozumieją na swój sposób. Dla mnie patrząc makroskopowo nic nie jest usytuowane w konkretnym miejscu i czasie. Wszystko dzieje się Teraz. Pojęcie miejsca natomiast jest bezsensowne ponieważ tak jak zauważyłeś nigdy tam nie "polecimy". Więc gdzie to jest? Wszystko się przenika, nakłada na siebie.

" Istnieje tylko doskonała nieskończoność we wszystkich wyobrażalnych i niewyobrażalnych wymiarach. I to jest po prostu cudowne… " - wywiad z użytkownikiem Ayahuasca.

Wracając do innych "światów" które z nami koegzystują. Dusza ludzka nie jest przywiązana tylko do naszego ciała i przestrzeni we wszechświecie materialnym i dostrzegalnym naszymi zmysłami. Uważam że żyje ona jako pierwiastek w każdym z możliwych, czyli nieskończonych wymiarów. I tak jak tu ma ona samo świadomość jako najwyżej rozwinięta istota człowiek, tak i kamień ma świadomość prymitywną jako kamień. Kiedyś wpadłem na taką myśl, mianowicie że nasza ludzka jest takim "kamieniem" w bardziej rozwiniętych rzeczywistościach, gdzie są istoty wysoce bardziej świadome (bliższe najczystszej jaźni) od nas, a nasz poziom reprezentuje świadomość kamienia.

Dlatego gdy dzięki enteogennym roślinom jesteśmy w stanie uświadomić sobie współistnienie tych rzeczywistości to nie jesteśmy w stanie naszym umysłem ogarnąć praw rządzących tą rzeczywistością. Jest ona dalece poza zdolnościami naszego myślenia czy nawet wyobraźni. Możliwe że jeżeli będziemy często wracać do jednego z miejsc to oswoimy się na tyle, że zaczniemy rozumieć prawidłowości rządzące tamtymi światami. Na razie nurzamy się w nich jak dziecko w zimnej sadzawce. To jest jak wyciąganie płodu z łona matki i wsadzanie go spowrotem. W swoim jest bezpieczny, zazwyczaj spokojny ma jednak swoje humorki. Lecz jak on ma rozumieć nasz świat? Na szczęście wykształci sobie jeszcze zmysły postrzegania i rozumienia tego co się tu dzieje.



Co do sprawy z odpowiedział na pytania z innych wymiarów. Za wysoko mierzysz. Jestem pewien że odpowiedź na Twoje pytanie jest możliwa jednak nie posiadasz umiejętności do tego aby podporządkować sobie cokolwiek czy kogokolwiek spotkanego na tripie. To już zadanie dla szamanów. Osoba pobierająca nauki szamańskie przez długi czas przystępuje różnych inicjacji szamańskich, które mają na celu pokazać i oswoić się mu z innymi światami. Przez ten czas adept zbiera moc i dostaje nauki które mają mu pozwolić korzystać z pomocy istot niematerialnych. Poczytaj sobie Castanedę, a zobaczysz jakie to wszystko zawiłe i proste zarazem. Do Juan - szaman-nauczyciel zawsze powtarza dla swego adepta że nie ważne jest to co przeżył, co widział i co słyszał. Pyta go tylko o jedno, co CZÓŁ. Nie interesowała go oprawa graficzna czy dźwiękowa, a przekaz.

Podobno jest sposób na uzyskiwanie takich informacji dużo szybciej. Nie wiem czy słyszałeś o channelingu i przewodnikach duchowych?
Te dwa artykuły powinny Ci naświetlić sprawę:
http://www.epokaserca.pl/joomla/przewodnicy/140-przewodnicy-duchowi
http://hipokrates2012.wordpress.com/2013/10/26/przewodnicyopiekunowie-duchowi/

A jeżeli chcesz wniknąć w temat i możliwe że pozyskać swojego przewodnika duchowego to najpierw przeczytaj tą książkę:
Sanaya Roman & Duane Packer - Channeling - Jak nawiązać kontakt z przewodnikiem duchowym albo z wyższym ja
odpowiedzodpowiedz tu
arahat
młodszy psylocyb

postów: 115

zarejestrowano: 2013.08.19


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.14 14:08:45
fmx- dzieki za książke
czytam- na razie pczątki ale bardzo dobra. wlasnie czegoś podobnego teraz potrzebuje.

odnajduje duzo rzeczy w samym sobie.
rzeczy ktore kiedys byly bardzo nasilone, teraz sporo mniej ale terapia wciąż trwa
ta ksiązka czuje, ze przyśpieszy ten proces.
a u ciebie jak to jest?
odpowiedzodpowiedz tu
nn3x
prapsylocyb

postów: 267

zarejestrowano: 2013.12.15




góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.15 10:45:26
@Jacob, jesli swiat tripowy odbierasz nadal swoimi zmyslami to musisz zwiekszyc dawke Jesli mialbym to interpretowac, nigdzie nie udajemy sie do innych swiatow. Dostajemy paczke danych, ktora w naszej glowie jest przetwarzana i wyswietlana w postaci filmu w ktory wchodzimy lub tylko obserwujemy. Jednak, jak wczesniej pisalem po jednym z tripow gleboko wierze, ze to wszystko to tylko wytwor naszej wyobrazni. W kazdym razie chce tak myslec. Dlaczego setki, tysiace tripow nie pokrywaja sie ze saba nawet w malym ulamku? Czy nie ma dwoch osob, ktore odwiedzily ta sama przestrzen? Przeciez jesli tam jest i jest obserwowana przez dwie bardzo otwarte osoby, powinna byc podobnie postrzegana. Wczesniej tez tak opowiadalem ludziom jak tam jest pieknie (nadmiar serotoniny?). Jesli chcesz byc szczesliwym czlowiekiem nie jedz grzybow. Sa bardzo agresywne
Ps. Nie myslales o napisaniu ksiazki?
odpowiedzodpowiedz tu
Jacob
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.15 14:13:37
@nn3x, tak wiem. Moje wypowiedzi są nader wyczerpujące i często schodzę "trochę" z wątku ;] To chyba dlatego że moja podróż duchowa ma swoje odpływy i przypływy. Jestem obecnie w trakcie tego drugiego. Przemyślenia i postępy jakie zaszły w mojej głowie w końcu znajdują ujście. Brakuje mi w moim otoczeniu osób które tak jak ja patrzą na świat w odmienny sposób.

"W kazdym razie chce tak myslec." - wielki szacunek za to co tu wyraziłeś. Tak niestety/stety jest że każdy z nas żyje w odmiennym świecie w zależności od tego jak patrzy na to wszystko co jest w okół. Możliwe że jak bym wszedł do Twojej głowy mógłbym to porównać z niezłym tripem na grzybach.

To czy jeść, czy nie jeść grzybów jest sprawą indywidualną. Myślę że w życiu każdej osoby jest czas na to żeby coś do siebie przyjąć, a później czas żeby to odrzucić. Kiedyś tego nie rozumiałem i dużo większy ból sprawiały mi zdarzenia w moim życiu. Dziś jest trochę łatwiej.

Co do kwestii tych samych światów to się mylisz. Ayahuasca zabiera poszczególne jednostki i rzuca w różne realia, a jednak uczy i ulecza. Czy to nie jest ten sam wymiar przepełniony energią życiową, która w swej esencji jest dobra więc lecznicza? Po drugie w literaturze związaną z zażywaniem czystego DMT większość ludzi opisuje bardzo podobny świat. Zdecydowana większość widzi świat stworzony z biomaszynopodobnych struktur, a w okół otaczają je bardzo podobne w opisach wysokie istoty, tzw. "Mechaniczne Elfy". To samo się tyczy naszego polskiego muchomora Amanita Muscaria. Powszechne jest spotykanie ludzi w "kapeluszach grzybowych", bądź z głową w postaci tego kapelusza. Na ścianach jaskiń syberyjskich są rysunki takich ludzi z grzybami w rękasz datowane na 25 000 lat wstecz. Ciekawy jest fakt, że zazwyczaj ilość tych ludzi odpowiada ilości zjedzonych grzybów. Możliwe że, jest to wywołane autosugestio, po przeczytaniu tripów innych osób.

Czy to prawda? To pewnie jest względne.
odpowiedzodpowiedz tu
Św. Jan od
Krzyża
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.15 16:24:29
"Droga na Górę Karmel" - Księga 3 (Noc czynna ducha, pamięci i woli), Rozdział 2

1. Czytelnik tych ksiąg powinien pamiętać o celu, dla jakiego to mówimy. Bez tego może mieć dużo wątpliwości na temat tego, co będzie czytał, podobnie jak już teraz mógłby mieć wątpliwości co do tego, co już powiedzieliśmy odnośnie do rozumu, a teraz powiemy o pamięci, później zaś o woli. Albowiem, widząc jak unicestwiamy władze w zakresie ich działalności, będzie mniemał, że raczej niszczymy drogę ćwiczenia duchowego, niż ją budujemy. Mogłoby to się rzeczywiście stać, gdybyśmy pouczali początkujących na drodze doskonałości. Ci bowiem muszą przygotować się przez dyskursywne i zrozumiałe pojmowania.
2. Ponieważ jednak podajemy tu naukę o postępie w kontemplacji aż do zjednoczenia z Bogiem, wszystkie te środki i zmysłowe ćwiczenia władz muszą zostać poza nami i umilknąć, by Bóg sam dokonał w duszy zjednoczenia z Sobą. Dlatego, zgodnie z naszym założeniem, należy uwolnić i opróżnić władze oraz pozbawić je ich naturalnych praw i działalności, aby w ten sposób przygotować miejsce na dary i oświecenia nadprzyrodzone. Naturalne zdolności nie podołają bowiem tak wzniosłemu zadaniu, lecz raczej stanowią przeszkodę, jeżeli się nimi nie przestanie zajmować.
3. Dusza powinna dążyć do Boga, poznając Go raczej przez to, czym On nie jest, aniżeli przez to, czym jest. Tym samym więc musi odrzucać całkowicie wszystkie pojmowania, tak naturalne, jak i nadprzyrodzone. Zastosujemy to do pamięci, by ją wyprowadzić poza jej naturalne granice i właściwości. Tym tylko sposobem wzniesie się ona ponad samą siebie, tj. ponad wszelkie poznanie szczegółowe i posiadanie postrzegalne, w szczytnej nadziei Boga nieogarnionego.
4. Przez pojęcia naturalne powstające w pamięci rozumiemy te wszystkie, które pamięć kształtuje lub może wytworzyć na podstawie działania pięciu zmysłów ciała: słuchu, wzroku, powonienia, smaku i dotyku, oraz wszystkie inne, jakie może ukształtować i wytworzyć.
Ze wszystkich tych poznań i kształtów pamięć ma ogołocić się i opróżnić oraz starać się stracić wszelkie o nich wyobrażenia, tak by w niej nie zostało ani znaku poznania, ani śladu rzeczy, lecz aby stała się nagą i pustą, jak gdyby nigdy nic przez nią nie przeszło w zupełnym zapomnieniu i zawieszeniu wszystkiego.
To uwolnienie pamięci musi się odnosić do wszystkich form bez wyjątku. Inaczej nie będzie mogła zjednoczyć się z Bogiem. Zjednoczenie bowiem może dokonać się tylko wtedy, gdy dusza oderwie się od wszystkiego, co nie jest Bogiem, ponieważ Bóg nie podpada pod żadną formę ani żadne szczegółowe poznanie, jak to mówiliśmy w części dotyczącej nocy rozumu. Chrystus Pan mówi, że "nikt nie może dwom panom służyć" (Mt 6, 24). Zatem i pamięć nie może trwać równocześnie w zjednoczeniu z Bogiem oraz w formach i poznaniach szczegółowych. Jeśli pamięć jest naprawdę zjednoczona z Bogiem, niepodpadającym pod żadne formy i obrazy, jakie mogłaby uchwycić, jest sama bez formy i kształtu, na co wskazuje niemal codzienne doświadczenie. Gdy działanie wyobraźni zaniknie, pamięć zatapia się w najwyższym Dobru, w wielkim zapomnieniu - nie wie o niczym. Zjednoczenie z Bogiem opróżnia ją, wymiata z fantazji wszystkie formy i poznania oraz podnosi ją do rzeczy nadprzyrodzonych.
5. Należy tu zauważyć jedną znamienną rzecz. Zdarza się czasem, że Bóg, czyniąc te dotknięcia jednoczące w pamięci, równocześnie i nagle sięga do mózgu, będącego siedzibą pamięci, i dokonuje tak wielkiego przewrotu, że zdaje się całkowicie unicestwiać i zatracać wszelką zdolność odczuwania i sądu. Raz bywa to w stopniu wyższym, raz w niższym, zależnie od tego, czy działanie łaski jest silniejsze, czy słabsze. W takim zjednoczeniu pamięć ogołaca się i oczyszcza ze wszystkich poznań, pozostając nieraz w takim zapomnieniu, że tylko z wielkim wysiłkiem może sobie coś przypomnieć.
6. Niekiedy zniknięcie pamięci i zawieszenie wyobraźni w tym zjednoczeniu pamięci z Bogiem jest tak całkowite, iż wiele czasu może upłynąć, a dusza nie zdaje sobie sprawy z tego, co się z nią w tym czasie działo. Nie czuje również bólu, choćby go jej zadawano. Bez wyobraźni bowiem nie ma odczucia, zwłaszcza że wtedy nie ma także i myślenia.
Ażeby zaś Bóg zaczął użyczać tych dotknięć zjednoczenia, trzeba, by dusza oderwała pamięć od wszystkich uchwytnych pojęć. Zawieszenia te i zanik pamięci dają się zauważyć raczej w początkach zjednoczenia z Bogiem. Natomiast dusze z Bogiem już doskonale zjednoczone nie odczuwają tego.
7. Może ktoś powiedzieć, że wszystko to jest dobre, ale mimo to jest to bądź co bądź niszczenie naturalnego używania i działania władz duchowych. Wtedy bowiem człowiek będzie bardziej bezmyślny niż zwierzę, bo bez możliwości myślenia i pamiętania o potrzebach i czynnościach naturalnych. Bóg przecież nie niszczy natury, tylko ją udoskonala. Tutaj zaś z konieczności będzie zniszczenie, gdyż nie pamięta się o wypełnianiu tego, co moralne i racjonalne, oraz o tym, co jest przyrodzoną powinnością. Tym sposobem pozbawia się człowiek poznań i form, które są środkiem do przypominania.
8. Na podobne racje jest jasna odpowiedź. Im bardziej pamięć jednoczy się z Bogiem, tym bardziej udoskonala się odnośnie do wiadomości szczegółowych, aż w końcu zatraci je zupełnie, gdy dojdzie do doskonałego stanu zjednoczenia. Początkowo wchodzi jakby w wielką niepamięć o wszystkich rzeczach, gdyż zacierają się w niej wszelkie formy i poznania. Popełnia wtedy liczne błędy w czynnościach zewnętrznych. Zapomina o jedzeniu i piciu, o tym, czy się coś dokonało, czy widziała coś, czy nie widziała, czy jej powiedziano, czy nie powiedziano czegoś. Pamięć bowiem jest wówczas całkowicie zagubiona w Bogu.
Gdy dusza jednak dojdzie do habitualnego stanu zjednoczenia, co jest najwyższym dobrem, nie traci już pamięci co do obowiązków moralnych i naturalnych. Przeciwnie, wykazuje o wiele większą doskonałość w tym, co czyni lub czynić powinna, chociaż nie czyni tego przez formy i poznanie pamięciowe. W trwałym stanie zjednoczenia, będącym już stanem nadprzyrodzonym, pamięć staje się całkowicie bezsilna, a inne władze ustają w swoich naturalnych czynnościach i przechodzą ze swego poziomu naturalnego na boski, a więc nadprzyrodzony. Ponieważ zaś pamięć jest przeobrażona w Boga, nie mogą się w niej wycisnąć formy ani wiadomości o rzeczach.
Dlatego czynności pamięci i pozostałych władz są w tym stanie boskie. Bóg posiada je niepodzielnie jako ich właściciel, gdyż przemieniwszy je w siebie, sam nimi rządzi i porusza na sposób boski, według swego ducha i woli. W tym stanie działania duszy przestają być odrębne, a stają się Boże, gdyż to, co dusza czyni, jest z Boga. Święty Paweł (1 Kor 6, 17) bowiem mówi, że ten, "kto jednoczy się z Panem, jest Nim jednym duchem". Stąd działania duszy zjednoczonej z Bogiem są z Ducha Bożego i Boże.
9. Stąd czynności takich dusz same w sobie są właściwe i rozumne, a nie ma niewłaściwych, gdyż Duch Boży sprawia, że wiedzą to, co powinny wiedzieć, a nie wiedzą tego, czego nie powinny wiedzieć. Przypominają sobie za pomocą form lub bez form to, co powinny pamiętać, a zapominają o tym, co należy zapomnieć. Wreszcie sprawia, że kochają to, co powinny kochać, a nie kochają tego, co nie jest w Bogu. W tym stanie wszystkie pierwsze poruszenia władz u takich dusz są boskie. Nie trzeba się temu dziwić, gdyż poruszenia i działania tych władz są boskie i przemienione są w byt boski.
10. Podam tu kilka przykładów. Jakaś osoba prosi drugą, będącą już w tym stanie zjednoczenia, ażeby ją poleciła Bogu. Osoba proszona nie będzie pamiętała o tym przez jakąś formę lub wspomnienie w pamięci. Gdy jednak zechce polecić Bogu tę, która o to prosiła, Pan Bóg, chcąc przyjąć tę modlitwę, pobudza jej wolę tak, że pragnie to uczynić. Gdyby jednak Pan Bóg nie chciał tej modlitwy, dusza mimo wysiłków na to się nie zdobędzie. Może również pobudzić ją do modlitwy za takich, których nigdy nie znała ani o nich nie słyszała.
Dzieje się tak, ponieważ Pan Bóg kieruje władzami tych dusz jedynie do celów zgodnych ze swoją wolą i rozporządzeniem Nikt zaś inny nie może wpływać na ich działanie. Uczynki i modlitwy dusz, będących w tym stanie, odnoszą zawsze swój skutek.
Tak było z Najświętszą Panną Maryją, którą Pan Bóg od początku podniósł do tego wzniosłego stanu. Do Jej duszy nie przeniknęła żadna forma jakiegoś stworzenia i nigdy nią nie powodowała. Jej poruszenia pochodziły zawsze z Ducha Świętego.
11. Inny przykład. Jakaś osoba ma coś wypełnić w oznaczonym czasie. Nie będzie pamiętała o tym za pomocą jakiejś formy, lecz to przypomni się jej samo, sposobem dla niej niezrozumiałym, kiedy i jak trzeba to wykonać, ażeby nie było uchybienia.
12. I nie tylko w takich rzeczach Duch Święty oświeca dusze, ale i w wielu innych, które dzieją się lub dziać będą, choćby dusze te nie były tam obecne. Czasami czyni to Duch Święty przez formy umysłowe, częściej jednak bez uchwytnych pojęciowo form i dusze same nie wiedzą, skąd im przychodzi ta świadomość. Przychodzi ona z Mądrości Bożej. Jeśli bowiem dusze nie pragną wiedzieć ani pojmować niczego z pomocą swoich władz, wchodzą w ogólną, całkowitą wiedzę Bożą. Mówi wszakże Mędrzec (Mdr 7, 21): "Wszystkiego bowiem nauczyła mnie Mądrość, która jest Mistrzynią we wszystkim". Prawdy te podane są w napisach na rysunku Góry (zob. rys. Góry doskonałości).
13. Powie może ktoś, że dusza nie może do tego stopnia uwolnić i opróżnić pamięci z form i wyobrażeń, by mogła dojść do tak wzniosłego stanu. Nasuwają się tu dwie trudności, będące ponad siły i zdolność człowieka: usunąć naturę za pomocą zdolności naturalnej, co zdaje się niemożliwe, oraz dosięgnąć nadprzyrodzoności i z nią się zjednoczyć, co jeszcze bardziej jest trudne, a prawdę mówiąc, dla samej ludzkiej zdolności wprost niemożliwe.
Byłoby to rzeczywiści niemożliwe, gdyby trzeba było to spełnić możliwościami tylko naturalnymi. Nie ulega wszak wątpliwości, że tylko sam Bóg może duszę podnieść do stanu nadprzyrodzonego. Dusza jednak musi się, o ile to będzie możliwe, do tego przysposobić, to zaś leży w jej możliwościach naturalnych, tym bardziej że Bóg ją w tym wspomaga. Jeśli bowiem dusza ze swej strony opróżnia się i uwalnia ze wszystkiego, Bóg podnosi ją do zjednoczenia. Czyni to przy jej biernym stanie, jak to będziemy mówili z Bożą pomocą w biernej nocy duszy. Kiedy więc Bóg uzna za stosowne, odpowiednio do stopnia jej przygotowania i według swej woli, podniesie ją do trwałego stanu doskonałego zjednoczenia.
14. Boskich zaś skutków, jakie doskonałe zjednoczenie sprawia w duszy, tak ze strony rozumu, jak i pamięci oraz woli, nie omawiamy w tej nocy i oczyszczeniu czynnym Bowiem w tym oczyszczeniu i nocy czynnej nie dopełnia się jeszcze całkowicie boskie zjednoczenie. Objaśnimy to więc w nocy biernej, w której dokonuje się zjednoczenie duszy z Bogiem.
Tutaj podam tylko niezbędny sposób postępowania, aby pamiętać, o ile to jest w jej możliwości, weszła czynnie w tę noc i oczyszczenie. Sposób ten polega na tym, by człowiek duchowy zachowywał zwykle następującą przestrogę: ze wszystkich rzeczy, które słyszy, widzi, wącha, smakuje lub dotykach niech nie czyni składu ani skarbu w pamięci, lecz niech zaraz zapomni o nich i stara się to czynić tak mocno, jak w razie potrzeby stara się o przypomnienie czegokolwiek. Niech zapomni do tego stopnia, aby nie została w pamięci żadna o nich wiadomość ani ich kształt, tak jakby ich wcale nie było na świecie. Równocześnie ma zostawić pamięć wolną i opróżnioną, i niezwiązaną z żadnym rozważaniem ani wzniosły, ani niskim, jakby w ogóle taka władza nie istniała, dając jej dobrowolnie zatonąć w zapomnieniu jak rzeczom, które przeszkadzają. Wszystko bowiem, co naturalne, jeśli się chce zastosować je w tym, co nadprzyrodzone, przeszkadza raczej, niż pomaga.
15. Co do wątpliwości i zarzutów, jakie by się tutaj mogły nasunąć, to są one podobne do tych, jakie były przy omawianiu działań rozumu. Że na przykład traci się czas, nic nie czyniąc, że traci się wiele dobra duchowego, które dusza może odbierać przez pamięć itd. Odpowiedziałem na nie już poprzednio, będę jeszcze o tym mówił w nocy biernej, tu więc nie zatrzymuję się nad nimi.
Jedno tylko zaznaczam, że choćby przez dłuższy czas nie odczuwało się korzyści z tego zawieszenia pamięci odnośnie do pojęć i form, niech się człowiek duchowy nie dręczy. Wszakże Bóg przyjdzie w odpowiedniej chwili. Dla tak wielkiego dobra warto wiele przejść i przecierpieć z cierpliwością i nadzieją.
16. Chociaż prawdą jest, że trudno byłoby znaleźć duszę, która by zawsze i we wszystkim poruszana była przez Boga w stanie ciągłego z Nim zjednoczenia, oraz żeby bez pośrednictwa jakiejś formy jej władze zawsze były pobudzane w sposób boski, ot jednak są dusze, które najczęściej Bóg porusza w ich działaniach, a nie one to czynią. Mów św. Paweł (Rz 8, 14), że "synowie Boży", to jest ci przemienieni i zjednoczeni w Bogu, "poruszani są przez Ducha Bożego", czyli pobudzani we władzach swoich do dzieł boskich. Nic więc dziwnego, że działania są boskie, jeśli boskie jest zjednoczenie duszy.
odpowiedzodpowiedz tu
. frywolnie



nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.15 17:14:36
Nie ma to jak tęga dawka ziemskiego filozofowania na tematy pozaziemskie. xD
A to przecież takie proste... Chcecie doświadczyć wyższych wymiarów? Poznajcie przez co one się objawiają.
JAKOŚĆ jest kluczem. Przez tyle setek lat, tyle tysięcy ludzi z tylu dziesiątek religii/kultur dawało świadectwo JAKOŚCI i budowało to co Nowe.
Proces ten nie może i nigdy nie będzie zatrzymany.
odpowiedzodpowiedz tu
Kości jak
ości
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.15 23:05:41
NIgdy nie mów nigdy...
odpowiedzodpowiedz tu
. frywolnie



nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.16 00:07:56
Hahaha Kak żywe?

Czyżby post zwiastować miał?
odpowiedzodpowiedz tu
Adekadecki
psylorodek

postów: 31

zarejestrowano: 2014.09.25


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.29 05:46:00
Ja zanim sobie pójdę też coś tam dodam od siebie. Chciałem wziąć pod uwagę fakt, że jest na tym świecie sporo osób które czekają na śmierć, mają raka w zaawansowanym stadium na przykład. W takich momentach osoba ta może być w głębokiej depresji i na pewno taki magiczny specyfik jak psi coś zmieni, przez to że osoba ta zejdzie trochę z toru zwykłego codziennego rozumowania na ten inny tor, który daje możliwości pokazuje inne drogi. Też chciałbym wiedząc że kiedyś umrę no bo przecież nie będę żyć wiecznie, znaleźć drogę która da mi to czego szukam. Pokój z wami!
odpowiedzodpowiedz tu
nikt00
starszy psylocyb

postów: 149

zarejestrowano: 2013.08.02


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.29 14:07:42
@Jacob napisał " Brakuje mi w moim otoczeniu osób które tak jak ja patrzą na świat w odmienny sposób. "
Po to między innymi jest to forum...
odpowiedzodpowiedz tu
Adekadecki
psylorodek

postów: 31

zarejestrowano: 2014.09.25


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.29 23:25:39
Widzicie jest tak fajnie rodzinnie powinniśmy

wszyscy razem pójśc na dobrą zupkę grzybową. Ten nasz

wirtualny świat jest przepiękny, pisywałem ostatnimi

czasy z niewiastami w granicach wieku tak między 20

a 25 to fakt im starsze tym bardziej kumate, chociaż

nie zawsze, ale chuj wie jak to z nimi jest hehe .

Za każdym razem jestem osobą, która opisuje się jako

przystojny blondyn o błękitnych oczach i nie wiem

nawet skąd mi się to wzięło, ale tak przez chwile

przychodzi mi na myśl że to jakaś wyższa rasa Aryjska.

I wiecie co one lecą na te biedne szmery bajery i jak

tu w życiu nie wiele trzeba żeby coś znaczyć a

jednocześne czuć się tak bardzo niedowartościowany

hehe. Takie moje jakieś głębsze rozkminy pozdrawiam

braci
odpowiedzodpowiedz tu
. frywolnie



nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.30 18:37:05
Adekadecki ale Ty jesteś pierdolnięty...
odpowiedzodpowiedz tu
gargi
frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.30 19:08:17
cuż... niektórym grzyby nie służą...
odpowiedzodpowiedz tu
Dwie .'pki
o.O frywolnie




nienotowany


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.09.30 21:29:49
Ale Ja jestem Pierdolnięty!
odpowiedzodpowiedz tu
Adekadecki
psylorodek

postów: 31

zarejestrowano: 2014.09.25


góra
ost.odpowiedź       # link do tego postu
dół
wysłano: 2014.10.01 08:20:46
. frywolnie Dziękuję już czuję się dowartościowany
gargi frywolnie W takim razie jaką polecasz substancję, która będzie mi służyć ?
Dwie .'pki
o.O frywolnie Nie wiem co mam powiedzieć nie znam Cię, więc ciężko mi oceniać.


PZDR
odpowiedz
kanał na jutube
arahat
113878*niezarejest
rowany autor
frywolnie:
2014.09.12
13:02:58
Pierwsza podróż
winterIsComing
22127nn3x:
2014.09.29
08:01:50
Czym według was jest ego?
lidommc frywolnie
31428nn3x:
2014.07.21
11:40:09
BOSKA SAMOTNOŚĆ
bł. Elżbieta od Trójcy Świętej frywolnie
01116brak
DMT and the Language of Energy
sempervivum
0881brak
Grzyby po 50
fmx
103743czarus321:
2021.04.29
11:34:21
Zatrucie grzybami?
AndcRew
3011977Echinokaktus
: 2014.07.07
14:56:07
Zwątpienie w sens ogółu, edukacja, doskonalenie.
Coke
175040Tomash:
2014.05.11
16:55:28
gorączka podczas zażywania psylocybiny
skrabbyl
42599nn3x:
2014.06.10
22:03:31
polska łysiczka a meksykańska
nikt00
01412brak
WSZEDŁEM W NIEZNANE
Św. Jan od Krzyża frywolnie
01407brak
Problemy neurologiczne a spożycie
676
93636676:
2014.04.15
01:09:57
Wspomnienia, odczucia, zmiany, po tripie...
Rusek_ST
185271mushkat:
2014.03.21
21:38:46
Pierwszy hardcoreowy badtrip
koleś frywolnie
2912487żarek na
duchu
frywolnie:
2014.03.04
19:09:45
Brak efektu po wychodowaniu i skonsumowaniu Amazonian cubensis
MAgic Magic frywolnie
107065farmazoniarz
frywolnie:
2015.04.12
09:27:17
<<<   <<  3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13  >>   >>>  

     Ostatnie posty . . .

     ¤ piny z boku boxa
     ¤ 10/12 słoików zakażone. Co poszło nie tak?
     ¤ Co zrobić z odciskami
     ¤ Wermikulit opcja czy niezbędnik?
     ¤ HELP już drugi rzut grzybków zatrzymuje się w miejscu.
     ¤ Problem z rejestracją
     ¤ Problem z wysychaniem ciastka - substratu
     ¤ Jak tworzy się mieszańce Cubensis (?)
     ¤ Zjadłem i nic
     ¤ Problem z kolejnym boksem Golden Teacher. Wilgotność? Jakiego producenta wybierać?
     ¤ Szukam rady

Forum› ‹Uprawa›  ‹Surowce›  ‹Sprzęt / Materiały›  ‹Odmiany›  ‹Konserwacja›  ‹Kulinaria›  ‹Wymiana›  »Psychonautyka / TripRaport« ‹TipsAndTricks›  ‹Archiwum›  ‹Inne›  nowy wątektematów:
299
odsłon:
1211726

Tematów na stronę
 
login:
hasło:

zapomniane hasło

regulamin       ZAREJESTRUJ

programmed by cjuchu noncorp. 2006

PoradnikI ]   [ GatunkI ]   [ Honorowi psilodawcY ]   [ PsilosOpediuM ]   [ FaQ ]   [ GalerY ]   [ TripograM ]   [ DarwiN ]   [ LinkI ]   [ EmaiL ]  

© psilosophy 2001-2024