Nie napisałeś nic o tym ile zjadłeś i jakich grzybów. Wnioskuję że cubensisy i pewnie zjadłeś trochę za mało, gdybyś zjadł trochę więcej to wątpię, żebyś pchał się na koncert

a już napewno nie czułbyś niedosytu.
Co do drugiego pytania, to radziłbym doświadczyć tripa mocniejszego, ale nie koniecznie takiego, gdzie całkowicie odrywasz się od rzeczywistości. Mi takie tripy właśnie pomogły poznać siebie,
w gruncie rzeczy, to dopiero ostatnio, już po wielu tripach na LSD i Grzybach (rzadziej) zastanowiłem się, co psychodeliki tak właściwie zmieniły w moim życiu. Doszedłem do wniosku, iż właśnie pomogły mi poznać siebie, że w pewien sposób pogodziłem się z życiem. Mógłbym napisać całą kartkę a4 i rozwodzić się nad tym, ale to moje indywidualne zmiany które miały związek z moją sytuacją życiową i nie będę w tej chwili tego opisywał.
Nie zniechęcaj się i nie bój się bo nie ma czego, a samego strachu nie ma sensu się bać. Co mają ci pokazać, to pokażą, a badtrip może się zdarzyć każdemu- jeśli masz kogoś kto popilnuje cię na trzeźwo i będzie blisko ciebie to masz szczęście

ja w 2 moich bad tripach miałem tylko równie porobionych kolegów, z którymi nie mogłem się za nic dogadać , przez co wpędzałem sie w jeszcze gorszego BT. Gdyby była jedna trzeźwa ogarnięta osoba, to mogłaby odwrócić te tripy o 180 st.
Był jeszcze trzeci trip, gdzie byłem z dwoma kolegami (zjedli tyle samo co ja- 300ug LSD), próbowałem coś zrobić, żeby trip się rozkręcił a oni tylko stali w miejscu, gdzie wygasło ognisko i zapętlili się. Nie mogłem się z nimi za nic dogadać, chciałem trochę się przejść, pooglądać świat - we 3 zawsze raźniej ale NIE! trzeba siedzieć i patrzeć się w ziemię pod nogami...
Nie mogąc wytrzymać i nie chcąc całkowicie się zapętlić odwróciłem się na jednej nodze i poszedłem przed siebie w drogę do swojego domu. Ciekawe jest to, że mimo godziny 4 rano w lutym wracając 6 km do sąsiedniej wsi przez drogę przy ciemnym lesie (wiem, s&s super

ale mi noc nie przeszkadza)nie dałem się. Był to mój najstraszniejszy trip w życiu ale wspominam go najlepiej ze wszystkich.