Hmm, możliwe że temat będzie budził trochę kontrowersji, ale strasznie mnie to nurtuje. Weźmy pod uwagę przypadek pana Kowalskiego, który po prostu raz na pół roku lubi udać się do grzybowej krainy. Czy uważacie, że nie powinien dzielić się swoją krwią z potrzebującymi? Już w przypadku mj budzi to wiele kontrowersji, osoby przyznające się do palenia odsyłane są z kwitkiem, choć teoretycznie regulamin zakazuje pobierania krwi od osób z pogorszonym stanem psychicznym wskutek zażywania substancji psychoaktywnych i jednoznacznie wyklucza jedynie narkotyki podawane dożylnie. Osobiście mam wrażenie, że lekarze podchodzą do sprawy przez pryzmat własnych przekonań i poglądów, a nie przez właściwą wiedzę medyczną. W jednym miejscu po wypowiedzeniu słowa "narkotyk" można być z miejsca wyrzuconym, w innym zaś dochodzi się zwyczajnie po ludzku do konkretów - rodzaju substancji, częstotliwości zażywania. Sporo jest o tym w internecie. Co myślicie o sprawie kiedy w grę wchodzą grzyby?