Z tego co wiem, namaczasz tyle żeby ziarna spęczniały ale nie popękały. Druga zaleta namaczania jest taka, że aktywuje formy przetrwalnikowe pleśni etc. - zaczynają kiełkować, a przez to łatwo giną w sterylizacji.
Gotowanie moim zdaniem jest tylko po to, żeby rozgrzać ziarno, które po odcedzeniu paruje i szybciej schnie po wierzchu. Czyli tyle żeby zaczęło się gotować i wystarczy.
Ładne żytko