Witajcie,
niestety nie potrafię się zalogować na przeglądarce Tor, więc piszę poza kontem. Mój login tutaj to pinkfloydlover.
Jest to mój pierwszy post tutaj, dopiero co rozpoczęłam przygodę z hodowlą, ale obserwuję forum już od dłuższego czasu. :-)
Mam 11 ciastek psylocibe cubensis w 3 terrariach - pudełkach plastikowych z pokrywami.
Wszystkie skolonizowane w 3 tygodnie w temp. 26-30 st. w ciemnym styropianowym boksie. Metoda standardowa, mąka ryżowa, wermikulit i woda w proporcjach jak u PF Tek + warstwa ochronna z wermikulitu. Ani jedno nie było zakażone. Niestety przez pomyłkę kupiłam plastikowe szalki i hodowla na agarze choć dała rezultaty, to jednak wdała się pleśń. Z ok. 15 szalek musiałam aż 12 wyrzucić. Resztę po całkowitym zarośnięciu owinęłam taśmą wodoodporną i wstawiłam do góry nogami do lodówki w dodatkowym pojemniku plastikowym.
Dwa z nich nie skolonizowały całkowicie. Zostały malutkie dziury, których nie pokrył biały meszek. Te dziury zarosły dopiero w terrarium.
Każde z terrarium zostało przeze mnie uprzednio przetarte czystą szmatką nasączoną alkoholem salicylowym. Każde z nich wachluję 7-10 x dziennie. Na noc nie domykam dokładnie klapy. Każde z ciastek stoi na połówce plastikowej szalki Petriego.
A więc tak:
1. terrarium (duże): 4 x ciastka - narodziny 27 stycznia. Pinowanie po ok. 5 dniach, jedno ciastko ma już solidne grzyby dookoła podstawy, na innych zaczynają pokazywać się delikatne grzybki. Podkład z perlitu wygotowany, odcedzony. Do perlitu w terrarium dodałam 100 ml wody demineralizowanej z 5 kroplami płynu Lugola 1 % (roztwór wodny jodu, celem pozbycia się zarazków z atmosfery terrarium). Dziś uzupełniłam ok. 20 ml wody demineralizowanej do perlitu.
2. terrarium (duże): 5 x ciastek - 4 ciastka narodzone 29 stycznia, 1 ciastko narodzone 31 stycznia (dostawione). Cztery z nich po wierzchu obsypałam wermikulitem, który został mi po wyjęciu ciastek z słoików. Wszystko oczywiście robione w rękawiczkach po uprzednim umyciu rąk i zdezynfekowaniu alkoholem salicylowym. NIE PINUJĄ. Ale nie wyglądają też na zarażone. Po prostu nic się nie dzieje. Chyba źle postąpiłam z perlitem. Wygotowałam go oraz w sitku celem ochłodzenia wypłukałam go pod kranem. Do tego terrarium nie dodawałam wody z płynem Lugola. Dziś po zdezynfekowaniu rąk sprawdziłam, czy może perlit nie jest zbyt suchy. Chyba miałam rację. Przeprowadziłam akcję: ciastka wylądowały na ok. 10 minut w kąpieli wodnej z wody demineralizowanej, perlit ponownie przegotowany, odcedzony, po wsypaniu do terrarium dodane 100 ml wody demineralizowanej z 7 kroplami płynu Lugola 1 %. Wszystko robiłam po umyciu rąk mydłem, odkażeniu ich alkoholem salicylowym i włożeniu rękawiczek lateksowych (nowe, z opakowania). Czy mogłam coś uszkodzić?
3. terrarium (małe): 2 x ciastka - te nie do końca skolonizowane. Narodziny 31 stycznia. Zarosły ładnym białym puszkiem. Jeszcze nie pinują, poczekam, powinny zacząć za niedługo. Perlit był zbyt suchy, tak jak w poprzednim terrarium, również przemywałam przegotowany pod bieżącą wodą. Nie wiem, czy ściągnęłam tym samym nieszczęście na ciastka. Dziś dolałam ok. 50 ml wody demineralizowanej z 3 kroplami płynu Lugola do perlitu. Czy mogłam swoim ciastkom zaszkodzić?
Czy płynem Lugola wytruję ewentualne konkurencyjne dla grzybni byty? Jod mający bezpośredni kontakt z grzybnią mógłby ją podobno zabić, ale on jest w perlicie i uwalnia się do atmosfery, zresztą jak widać w jedynym terrarium w którym od początku był zastosowany płyn Lugola ciastka już rodzą grzyby od co najmniej 4-5 dni. Jak długo maksymalnie może potrwać, aż zaczną pinować? Czy zrobiłam cokolwiek źle? Staram się zawsze zachować maksimum czystości. Ciastka były postawione w pomieszczeniu w temp. ok. 27 stopni. Czy to nie za dużo? Dziś po całej akcji przeniosłam je go chłodniejszego (ok. 23-24 stopnie) pokoju. Co zrobić jak nie rozpoczną procesu pinowania? Czy dobrze jest wietrzyć pomieszczenie otwierając na chwilę okno?
Bardzo proszę o rady. Nie wiem, czy udało się dołączyć zdjęcia. Mam nadzieję na pomoc dla początkującej psylozofki :-)
Pozdrawiam serdecznie!