CZeść, Grzyby zacząłem szamać w latach dziewięćdziesiątych. Było tego trochę, potem na wiele lat przestałem. Niedawno wróciłem do młodzieńczych zainteresowań - poza łysiczkami próbowałem kilku odmian cubensów. I moje odczucia są takie, że ogólnie słabizna a przy dawkach większych czyli około 4.5 grama słabizna/strucie. Łysiczki dalej trzymają poziom. O co chodzi? Cytując klasyka " czy to ja jestem pierdolnięty?" Dodam, że konsumowałem wraz z moją żoną - takie same odczucia. Czy może cubensy takie po prostu są i nie ma co od nich oczekiwać nie wiadomo czego?
W latach 2009-2012 cubensy z free były wporzadku. 2,5g robiło robotę, że cho cho. Teraz nie wiem - nie mam porównania. Możnaby się zastanowić nad degradacja gatunku PC. Moznaby się zastanowić nad wyrobieniem/blokadą waszych receptorów 5-HT2A (receptorów wytwórczych). Braliscie jakieś neuroleptyki?