Hej grupo, pierwszy GK wszystko całkiem ok było, wymiana tlenu i wymiana wody. Pojawiły się pierwsze miniaturki. Po paru dniach zaczeły rosnąć jak szalone. Aż wkońcu zaczeło rozrywać czapki. Znajomy mi powiedział żeby jeszcze poczekać chyba że się nie mieszczą to robić żniwa. Pare większych okazów odciąłem. Niestety na drugi dzien inne okazy tak podrosły że czapku zaczeły się rozrywać i robić się wklęsłe. Oraz był czarny osad na całym grszybie który umyłem pod wodą. Chyba zczarniały. Wyglądają ochydnie. Położyłem je do suszenia. Jednakże obawiam się przed negatywnymi skutkami spożywania. Podsyłam fotkę jak to wygląda. Trzymam w temperaturze pokojowej, a że mamy lato to jest 20-30 stopni w pokoju. Staram się trzymac je w pół cieniu, ewentualnie ciutkę na słoncu. Wentylacja 2 razy na dzień.
Proszę o wskazówki co z tym zrobić. Ewentualnie co źle robię podczas hodowli.