Ostatnio trafiłem na wątek dotyczący grzybów od duchowej strony i poruszanego tam tematu nauczyciela - http://www.psilosophy.info/forum/?showtopic=20180504102324#o0 . Przypomniało mi to, że daaawno temu - http://www.psilosophy.info/forum/?showtopic=20111002204735#o0 - pytałem o grzyby i reinkarnację. Nie bez powodu, kilka dni przed poruszeniem tego wątku odbyłem najciekawszą jak do tej pory podróż w życiu.
Nie byłem wtedy gotowy do podzielenia się tym czego doświadczyłem. Nie wiedziałem co w ogóle o tym myśleć, ale trochę przez ten czas się nad tym wszystkim zastanawiałem i co nieco poukładałem. Niczego nie zakładam - jestem bardzo sceptyczny jeżeli chodzi o takie sprawy. Jednak doświadczenie było naprawdę potężne i zachwiało moim światopoglądem. Patrząc na to z perspetywy czasu mogę pokusić się o stwierdzenie, że każda wcześniejsza podróż w mniejszym lub większym stopniu przybliżała mnie do tego. Dostrzegłem, że jestem ja (istniejący tu i teraz w fizycznej formie) który jest częścią (kontynuacją, ułamkiem ciągłości) JA - tego co jest pełnią i świadomością, istoty wiedzącej (określanej w pierwszym wspomnianym wątku jako nauczyciel). Przy wcześniejszych podróżach rzeczywiście postrzegałem JA jako inną istotę, coś na wzór wszechwiedzącego bytu. Jednak podczas, nazwijmy to, tego ostatecznego doświadczenia doznałem pełnego połączenia ja z JA. To było niesamowite przeżycie - przypomniałem sobie wtedy jak wyglądały moje dwa poprzednie wcielenia (a pamiętałem, że było ich znacznie więcej), wiedziałem wszystko, świadomość była krystalicznie czysta, niewyobrażalna. Niestety to połączenie trwało tylko krótką chwilę - ja byłem tak podniecony i uradowany, że utraciłem stan synchronizacji jaki udało mi się osiągnąć z JA. Potem dosłownie wrzałem podekscytowaniem. Byłem wtedy w domu, podzieliłem się tym z rodzeństwem, na co siostra rzuciła tylko coś w stylu: Jesteś na grzybkach? Ha, ha, ha...
To było 9 lat temu i nigdy potem nie udało mi się uzyskać takiego stanu, choć sporadycznie nawiązywałem kontakt. Mawiałem sobie wtedy - znowu się spotykamy.
Doświadczenie to było niezwykle fascynujące. Z racji tego, że jestem ateistą od małego dziecka (pomimo początkowo usilnych starań rodziny by to zmienić) uznaję to tylko jako efekt działania psylo. Nie zmienia to jednak faktu, że od tamtej pory zawsze mam gdzieś z tyłu głowy to co mnie wtedy spotkało.
Czy macie jakieś podobne doświadczenia? Niekoniecznie z grzybami, czy w ogóle z jakimikolwiek substancjami.