Witam grzybiarze, jest to mój pierwszy growkit w życiu dlatego zaznaczam, że mogłem popełnić jakieś błędy, chociaż starałem się robić wszystko jak było na instrukcji, czyli podziurkowałem sterylnym widelcem naszą świętą grzybnię i odstawiłem na ok. 1h do lodówki, po czym włożyłem do worka i zalałem worek letnią wodą z filtra. I tutaj mogłem popełnić mały (duży) błąd dotykając worka od wewnątrz niezdezynfekowanymi dłońmi.
Wszystko postępowało zgodnie z plane, czyli po ok. 1 tygodniu zaczęły się pokazywać pierwsze piny i od wtedy wietrzyłem ok. 2-3 razy dziennie. Niestety mogło stać się tak, że temperatura w pokoju momentami mogła wynosić ok. 20 stopni, wieczorami może i troszkę poniżej.
Aktualnie wygląda to tak:
Od tego momentu już przestałem wierzyć, że uda się coś jeszcze z tej grzybni wyciągnać
Aż tu nagle po 3 dniach od tych zdjęć, zajrzałem do grzybni i nagle jakby ożyła.
Zdjęcia trochę słaba jakość ale inaczej nie mogłem dodać. Ewidentnie coś ruszyło.
Widać, jednak że mocno zachorowała.
Wiem że mogłem o wiele wcześniej napisać ten post ale chyba straciłem przez moment wiarę że się uda...
Czym jest ten biało/szary nalot?
Czy da się coś odratować z tego? Co robić w takiej sytuacji? Będę bardzo wdzięczny za pomoc