Witam, grzybnia na qqrydzy ładnie skolonizowała kilka dni temu okryłem warstwą wermikulitu i zakryłem folią spożywczą coby miała dobre warunki podczas przechodzenia przez okrywke.
Jak już trochę sie przebiła to zdjąłem folie i zostawiłem w pudełku z rozsypanym na dnie wermem coby wilgotno tam było.
Jednak sie zaniepokoiłem bo bielutka grzybnia zaczęła przybierać kolor brązowy...
Była śnieżno biała a teraz robi sie brązowa. Co o tym myśleć? Czy to reakcja na zmianę warunków? Potrzebuje czasu?
Wyrwałem zbrązowiałe fragmenty. Były miękkie i jak je wyrywałem to na dolnych częściach była biała grzybnia. Widzę ze w niektórych miejscach przerasta biała grzybnia
Niemniej jednak wzrost staną w miejscu... temperatura 22-23. Nie pryskam. Wietrze kilka razy dziennie wachlujac po pare razy. Brak pinów brak przerastania grzybni.
Dobra, dałem na dno pojemnika w którym trzymam tacki namoczony perlit, poprzednim razem tak robiłem i wilgoć była cały czas. Nie pryskam ścianek jakoś nie jestem do tego przekonany... Może wy mnie przekonacie. Lepiej pryskać czy lepiej nasączony perlit na dno ?
Wachluje rano, potem praca 8-16 wiec nie mam możliwości i jak wrócę to wachluje i później wieczorem przed snem. Na razie myśle że zestromiał z braku wystarczającej wilgoci.
Jakaś forma dostarczania wilgoci do powietrza musi być. Jak dałeś namoczony perlit na dno to już raczej możesz odpuścić pryskanie. Generalnie to wysoka wilgotność powietrza w trakcie formowania pinów może pozytywnie wpłynąć na ilość małych kosmitów. Tylko trzeba mieć na uwadze fakt że jej późniejsze obniżenie może sprawić że większość wariatów nam wyabortuje (testowane niestety :p).
Tez w takiej sytuacji wybrałbym perlit. Dzięki niemu stabilizujesz wilgotność. Nie dopuszczaj jedynie do sytuacji gdzie woda będzie stała w bagu, bo to sprzyja namnażaniu się bakterii (stojąca woda się "psuje").
O widzisz Pony, weryfikowałem ostatnio ten mit i mam inne zdanie na ten temat. Generalnie woda aby stać się środowiskiem do bytowania bakterii musiałaby być zanieczyszczona jakąś organiczną substancją. W innym przypadku takowe zdechną z głodu. Sprawdzałem kilka starych wątków ze stojącą wodą w bagu i ani jednej wzmianki o tym by coś w niej się narodziło. Użycie do tego celu kranówy (jakościowej) albo wody butelkowanej (producent dba o jej sterylność) nie da nam niemiłych niespodzianek dopóki takowej nie zanieczyścimy. Powinno się wymieniać wodę przy każdym rzucie, by zmniejszyć szansę na rozwój jakiegoś syfa, ale to nie woda jest tu winowajcą tylko zanieczyszczenia które dostają się do niej w trakcie uprawy. Inna sprawa to to że pozostawienie wody luzem produkuje bardzo wysoką wilgotność, którą należy równoważyć częstszym wietrzeniem. No chyba że zależy nam na szybkiej hodowli pajęczynówki czy bacillusa, ale na to są prostsze sposoby Generalnie woda w bagu jak najbardziej okej, sprzyja wydajnemu pinowaniu i mniejszej ilości abortów. Ale oczywiście wszystko z głową i bez dziwactw.
Jest! Udało sie zaczęły sie pokazywać. Tylko jest problem ponieważ w niektórych miejscach wychodzą na ściankach... wyjąc i je wyrwać czy czekać ma rozwój sytuacji?