Wrocilem... choc w sumie nigdzie nie bylem.. ale tez nie do konca

Badanie zaczalem wczesniej niz planowalem, przygotowana probka 0.8g zostala wzieta "na warsztat" o godzinie 15, po 5 godzinach postu. W domu bylem sam, spokojnie wlaczylem muzyke i zaleglem w sypialni. Grzybki potraktowaly mnie bardzo laskawie od samego poczatku.. czytalem gdzies o niezbyt dobrym smaku, suszone cubensisy ktore wyhodowalem smakuja.. no doskonale ! Ale ja ogolnie bardzo lubie grzyby i owoce lesne, jedynie z pieczarkami mam problem - jakas dziwna alergia, ale one nie z lasu

Wiec probke przyjalem z duzym zadowoleniem, nie bylo tez zadnych problemow zoladkowych, wszystko poszlo gladko i przyjemnie.
Co do efektu, od 15 przebywalem w sypialni z cicha muzyka w tle. Jak pisalem wczesniej od kilku dni nastawialem sie na tripa z pewnymi intencjami. Nie bylo oczekiwan, ale intencje zwiazane z samorozwojem i (wielkie slowo) sciezka do oswiecenia.
Czy cos spektakularnego sie wydarzylo ? no nic takiego. Ale.. czy bylem gotowy na cos spekakularnego i czy to wlasnie to mialoby mnie pchnac do przodu - zdecydowanie nie. Z tym ze zrozumialem to chwile temu.
Rozumiem tez to co czytalem w kilku innych tematach - smiesznie brzmi ale "daj sie prowadzic grzybom".
Przy mojej dawce nie bylo zadnych wizji, niekojow, dziwnego uczucia utraty kontaktu z rzeczywistoscia. Ale byly dwa piekne, delikatne momenty. Lezac w lozku i sluchajac muzyki z glosnika ktory stal po mojej lewej stronie w pewnej chwili zdalem sobie sprawe.. jak pieknej muzyki slucham

I jak wspaniale sie rozplywa po pomieszczeniu otaczajac mnie ze wszystkich stron. Jak najbardziej slyszalem ze plynie z glosnika, ale slyszalem tez jak wypelnia pokoj i dociera do mnie rowniez z drugiej strony. A drugi moment mial miejsce gdy wstalem popatrzec za okno - wlasnie byl zachod slonca kladac ostatnie promienie na drzewa i trawy za oknem. Niesamowite kolory, jakby intensywniejsze, nie ze nieziemskie, ale wyrazniejsze, bardziej kontrastowe. Tak jakby zarowno wzrok jak i sluch byl odrobine bardziej wyostrzony.
Pozatym, jak pisalem - zdecydowanie nie potrzebowalem spektakularnego momentu, w kazdym razie nie teraz. Potrzebowalem oczyszczenia, nawet o tym nie wiedzac. Ale "grzyby wiedzialy". Kazdy z nas ma jakies codzienne obowiazki, zmartwienia, obawy itd... to wszystko oblepia nas niczym brod zamazujac do tego poglad na calosc zmuszając nas do skupiania sie na malych, w sumie nieistotnych detalach. Czuje sie teraz jak po dlugiej, odswiezajacej kapieli. Bez tego calego brudu i balastu ktory mialem jeszcze kilka godzin temu. Owszem, to wciaz tam jest, ale nie we mnie czy na mnie, ale obok. Nie dusi mnie i nie przygniata. Teraz to rzeczy do ktorych podchodze z wlasnej woli. To nie jest juz tak ze "musze to czy tamto". Teraz jest "powinienem" - ale jestem wolny, i zdecyduje jak i kiedy. Widze calosc, spogladajac na wszystko jakby z boku. Swietne uczucie !
Tak ze to nawet nie byl krok pierwszy, ale krok 0. O ktorym nawet nie myslalem, ale teraz widze jaka jest roznica miedzy przed a po.
A jak to wygladalo czasowo ? Probke zaczalem badac o 15, efekt muzyki zauwazylem o 16, zachod slonca o 16.15.. o 17 jadlem juz obiad jako ze post zaczal dawac sie we znaki

ALe uczucie oczyszczenia i wewnetrznego spokoju mam do teraz.. a jest godzina 19.15. Mam nadzieje ze zostanie na dluzej.
Z delikatbych mniej komfortowych doznan - po 15 minutach od przyjecia dawki uczucie dretwienia dloni i ramion. Trudno powiedziec czy to wynikalo z dziwnej reakacji na grzyby czy zbyt dlugiego przebywania w jednej pozycji bez ruchu. Bylo tez trwajace dluzsza chwile uczucie "presji" plat czolowy, ale to ustapilo po dobrym obiedzie. No i w pewnej chwili zrobilo mi sie bardzo zimno, ale to tez szybko minelo.
Kolejna proba za miesiac, musze jeszcze porozmyslac na klikoma sprawami.