Hej, mój pierwszy growkit Golden Teachera okazał się być bardzo problematyczny. W dniu dodania wątku jest dzień 16, a grzybów jest zaledwie kilka. Temperatura pomieszczenia to 23 stopnie, wietrzę growkit 3x dziennie (nawet wachluję), przed każdym kontaktem z growkitem myję i dezynfekuję ręce, psikam po ściankach folii wodą odkąd pojawiły się pierwsze grzybki. Growkit nie jest wyciągany z folii i leży w otwartym, kartonowym pudełku, który był dołączony do zestawu, więc światło pada na niego tylko od góry (nie leży w bezpośrednim słońcu, ma umiarkowany dostęp do światła). Duże grzyby, które już zdążyły urosnąć, rosną dalej, ale nie pojawia się zbytnio nic nowego, a małe piny rosną strasznie powoli.

Kolejnym problemem jest to, że na ciastku zauważyłam niebieski nalot. Pojawił się on w 14 dzień uprawy.

Poza tym, na największym grzybie pojawiło się coś na podobieństwo siniaka. Myślałam, że to przez folię, która zgina się akurat przy grzybie i być może jakoś uszkodziła tkankę grzyba w tym jednym miejscu. Postanowiłam to zostawić i zobaczyć co będzie z tym później. Na drugi dzień siniak został pokryty jakimś białym puchem. Obawiam się, że to może być pleśń (po otwarciu growkitu ładnie pachnie lasem z grzybami, nie czuć zmiany tego zapachu). Czy tego grzyba zerwać?

Dodam na koniec, że jest to ta nowa wersja GT, która nie wymagała zalewania wodą growkita. Co radzicie zrobić w takiej sytuacji? Co zmienić? I czy w ogóle byłoby to do odratowania?